- To są przede wszystkim wspaniałe wiersze – mówi "Gazecie Polskiej Codziennie” twórca scenariusza i reżyser Piotr Szczerski. – Niezwykle drapieżne, pisane świetnym językiem. Okazało się, że ci najwybitniejsi przed wojną, Słonimski, Tuwim, uwikłani w kłamstwo PRL, stracili cały pazur, a Hemar, który tworzył na emigracji, stał się po wojnie poetą najwyższej rangi. Pozostaje jednak nadal nieznany szerszej publiczności – dodaje reżyser.
Piotr Szczerski zderza w spektaklu losy wybitnych poetów mieszkających w PRL z postawą londyńskiego poety niezłomnego Mariana Hemara. – Zetknąłem się z jego twórczością emigracyjną, w której komentował z Londynu rzeczywistość peerelowską – mówi Piotr Szczerski. – Jest ona niezwykle istotna, ważna właśnie dzisiaj, bo opisywała zniewoloną Polskę z boku, z dystansu, była szalenie niezłomna, szalenie jednoznaczna. I właśnie na jej tle pokazuję całą polską poezję tego czasu. Nie robię spektaklu o Hemarze, żeby go tylko przypomnieć. Buduję spektakl, który pokazuje tragiczne losy polskich poetów po 1939 r. Szymborskiej, Gałczyńskiego, Broniewskiego z czasów stalinowskich. Poprzez zderzenie dwóch światów, pokazuję mechanizmy, za pomocą których komuna niszczyła polską kulturę. Oczywiście w kraju poeci przyjmowali różne postawy. Czym innym była postawa Zbigniewa Herberta, czym innym postawy absolutnego służalstwa. Ale poprzez zderzenie tych postaw z niezłomnością Mariana Hemara możemy pokazać portret zniewolonego kraju. Tragiczne losy poetów po 1939 r., poetów, czyli najwrażliwszych, najdelikatniejszych narzędzi, jakimi dysponuje narodowa kultura, najlepiej pokazują jej losy – mówi Piotr Szczerski.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".