- Sytuacja zawsze wygląda w ten sam sposób. Gdy publikujemy artykuł dotyczący sytuacji na Ukrainie, na początku pojawiają się wyważone komentarze dotyczące zaangażowania stron w konflikcie. Jednak w pewnym momencie, jakby na akord, liczba komentarzy dramatycznie wzrasta, stają się one bardzo prorosyjskie, anty-ukraińskie i anty-polskie, często wulgarne. Merytoryczna dyskusja całkowicie ginie, internetowi trolle przejmują temat, normalne komentarze są spychane w niebyt – tak aktywność prorosyjskich internautów opisuje portal newsweek.pl i zauważa, że „po ustaleniu adresów IP i ich geolokalizacji, okazało się, że ponad 80 procent z ponad pięćdziesięciu skontrolowanych prorosyjskich wpisów nie pochodzi z Polski, a z najróżniejszych miejsc na świecie”.
Portal cytuje kilka z powtarzających się komentarzy. „Jakby nie lubić Ruskich,to trzeba przyznać, że akcja na Krymie jest rzeczywiście formą akcji stabilizacyjnej. I nie ma nad czym płakać ani się oburzać, a pobrzękiwanie szabelką jest wbrew polskiej racji stanu” – brzmi jeden z nich.
Z kolei jeden z głównych profili nieformalnej organizacji hakerskiej „Anonymous” w serwisie twitter.com, od samego początku rosyjskiej agresji na Ukrainę komentuje sytuację przychylnie dla władz Kremla oraz udostępnia masowo wpisy stacji „Russian Today”. Profil @AnonymousWiki śledzony jest przez ponad 40 tys. użytkowników Twittera, w dużej mierze ludzi młodych ze Stanów Zjednoczonych, dzięki czemu w Internecie narracja Kremla skutecznie rywalizuje z przekazem Białego Domu.
- Popieramy Putina i rosyjski rząd za działanie tak zdecydowane w kryzysie. Ich pełnoprawne i usprawiedliwione działania były sprowokowane przez Zachód – czytamy w jednym z wpisów Anonymous.
W poniedziałek na oficjalnym koncie MSZ Rosji na Twitterze przez pomyłkę została opublikowana prośba do nieujawnionych osób o „powściągliwe pochwały” (w komentarzach na Twitterze i Facebooku) wobec „słusznej analizy” sytuacji na Ukrainie, opublikowanej przez niemiecki tygodnik „Der Spiegel”. Autorem artykułu, który należało pochwalić, jest niemiecki dziennikarz Uwe Klußmann. Pomyłka została szybko zauważona przez pracowników obsługujących profil rosyjskiego resortu dyplomacji i wpis został skasowany.