Boi się debaty telewizyjnej "jeden na jeden" z prof. Biniendą, wyklucza ekspertów Macierewicza z debaty naukowej. Sam nie był ani razu w Smoleńsku na miejscu katastrofy, a pytany o kompetencje zaprzyjaźnionego Pawła Artymowicza mówi, że "jest pilotem lekkich samolotów i potrafi kręcić akrobacje". Zobacz, jak Maciej Lasek ucieka przed pytaniami reportera niezalezna.pl do studia Moniki Olejnik.
Wieczorem w środę 18 września szef rządowego zespołu Maciej Lasek wybierał się do studia red. TVN24 Moniki Olejnik. Jako że ekspert konsekwentnie odmawia wywiadu dla mediów prawicowych, dobierając sobie zaprzyjaźnionych dziennikarzy do rozmowy, był tam reporter portalu niezalezna.pl, by zadać mu kilka pytań. Lasek p
ytany, na jakiej zasadzie dobiera sobie rozmówców, tak jak np. panią redaktor Olejnik, odpowiedział tylko: "na zasadzie zaufania".
Jak Lasek tłumaczy zignorowanie wniosków z raportu Klicha?
Były akredytowany przy rosyjskiej komisji MAK Edmund Klich na antenie radia RMF FM potwierdził informacje "Gazety Polskiej". Tygodnik 11 września ujawnił, że wnioski zawarte w 46-stronicowym raporcie polskiego akredytowanego nie pozostawiają żadnych wątpliwości: wina leży po stronie Rosjan, a w szczególności zwierzchników z Moskwy obsługi lotniska Smoleńsk Północny.
-
Trzeba było mocniej podkreślić niektóre rzeczy, szczególnie moim zdaniem po przeczytaniu ponownie raportu komisji Millera - tam nie uwzględniono problemów związanych z naciskami Moskwy, czy też sugestiami Moskwy, dalej z obecnością innych osób na stanowisku kierowania, bo tak samo jak kokpit powinien być sterylny, w miarę sterylny w samolocie, tak samo na wieży nie powinny być osoby postronne i to jest zawarte w przepisach rosyjskich, więc oni tym naruszali swoje własne przepisy - powiedział na antenie radia RMF FM, Edmund Klich. Postanowiliśmy spytać Macieja Laska dlaczego informacja o naciskach Moskwy nie znalazła się w końcowym raporcie polskiego rządu, tzw. raportu Jerzego Millera.
- Ależ oczywiście, że się pojawiła odpowiedzialność Moskwy w raporcie Millera - zapewnił Maciej Lasek, najwidoczniej myląc uwagi do raportu MAK z treścią raportu Millera, gdzie jest mowa o odpowiedzialności kontrolerów w Smoleńsku, nie ma jednak nic o naciskach z Moskwy.
Zobacz, co mówi Maciej Lasek
Publikujemy nagranie i treść rozmowy z Maciejem Laskiem:
Jakie jest doświadczenie prof. Artymowicza w badaniu katastrof lotniczych?
Pan profesor Artymowicz jest mechanikiem, fizykiem, pilotem lekkich samolotów, potrafi kręcić akrobację, czyli zna doskonale zasady mechaniki lotów.
Jak lekkich samolotów?
Myślę, że nie przekraczające 2250 kg (Awionetka ma 5700 red.)
Jakie jest jego doświadczenie w badaniu wypadków lotniczych?
Myślę, że należy spytać o to samego Artymowicza. Jest fizykiem z doświadczeniem lotniczym.
Przewodniczący Macierewicz w rozmowie z TVP zaproponował debatę na antenie telewizji publicznej. Czy jest możliwość takiego spotkania?
Absolutnie nie. Jedyne miejsce, w jakim możemy rozmawiać na poziomie naukowym, jest propozycja prof. Kleibera. (…) Nie obawiam się, po prostu nie zamierzam dyskutować z osobami, które dyskutują poza zakresem swoich kompetencji.
Jakie były błędy kontrolerów, jaka jest odpowiedzialność rosyjska?
Po pierwsze podawali informację o nieprawidłowej pozycji na ścieżce. Zapewne mieli niewłaściwe odczyty albo w ogóle nie widzieli samolotu. Być może to jest wina sprzętu, lotnisko było fatalne. Po drugie: zbyt późno wydana komenda „horyzont”. Niereagowanie, kiedy przez 26 sekund samolot znajduje się poniżej zakresu dopuszczalnych odchyleń, w tej strefie niebezpiecznej. Włączanie się w proces decyzyjny pułkownika Krasnokuckiego, który nie wiadomo, jaką tam pełnił funkcję. Był dowódcą całości, ale włączanie się w ten proces opisane jest w naszym raporcie. My pokazujemy błędy, prokuratura wskazuje winnych i odpowiedzialnych.
Jak ocenia Pan raport Klicha, który mówi o odpowiedzialności rosyjskiej dużo mocniej niż Pan?
To nie jest raport, to są jego uwagi do raportu MAK.
Jak ocenia pracę Edmunda Klicha?
Trudno mi się odnosić do tego. Nie byłem w Moskwie i nie podlegałem takiej presji jak Edmund Klich.
Był Pan w Smoleńsku?
Nie. Zostałem dołączony do komisji 5 maja 2010 .r, kiedy została powołana komisja 34-osobowa, w połowie złożona z cywili, w połowie z wojskowych.
W 2012 r. na UKSW na konferencji smoleńskiej spotkało się ponad stu polskich naukowców. Dlaczego Pan to spotkanie zignorował?
Chciałbym, żeby takie spotkania odbywały się na neutralnym gruncie. Taki neutralny grunt jest w stanie zapewnić Polska Akademia Nauk. Jeżeli na takiej konferencji, jaką zaproponował prof. Kleiber, będą tylko specjaliści, którzy będą się wypowiadali w zakresie swojej wiedzy i kompetencji, my od razu się zgodziliśmy.
Jaki problem, żeby zrobić debatę w telewizji jeden na jeden, np. Pan i prof. Binienda?
Czy o faktach się debatuje, czy są one ze swojej natury są niezmienne?
Jakie ma Pan problem, żeby się spotkać na takiej debacie jeden na jeden? W studio tv, zamiast z p. Olejnik, porozmawiać z prof. Bieniendą?
Zapraszam pana profesora Biniendę na konferencję organizowaną przez PAN.
W telewizji?
Raczej nie, to niewiele wnosi.
Pan właśnie wchodzi do telewizji (TVN24).
A państwo zostajecie na zewnątrz.
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska VOD
sp