Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

„Ci, którzy walczą, mogą przegrać, ale ci, którzy nie podejmują walki, już są przegrani”

- To, że wychodzimy na ulicę, to dlatego że nie ma dialogu.

- To, że wychodzimy na ulicę, to dlatego że nie ma dialogu. Ten marsz i dni protestu przybliżają nas do tego, że rządzący będą z większą roztropnością wsłuchiwali się w głos społeczeństwa - mówi portalowi niezalezna.pl Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ „Solidarność”
 
Czy to prawda, że policja zatrzymała żuka, który wiózł "złoty" pomnik Donalda Tuska?
- Żuk nie miał przeglądu. To były zwykłe czynności policji, nie żadne szykany.  
 
Jak można podsumować dzisiejszą manifestację, a także kilka dni protestu.
- Manifestacja była imponująca, i liczna. Nikt nie będzie w stanie zamieść tego głosu protestu pod dywan. Pokazaliśmy, że związki zawodowe mają poparcie. One są liczne, a nie osamotnione. Reprezentują zarówno pracowników, jak i całe społeczeństwo.
Druga rzecz – daliśmy społeczeństwu możliwość wypowiedzenia się, bo obok „Solidarności” było bardzo wiele środowisk, Kluby „Gazety Polskiej”, środowisko Radia Maryja. Widać, że ludziom żyje się coraz gorzej i widzą sens, że warto walczyć. Są takie mądre słowa: Ci, którzy walczą, mogą przegrać, ale ci, którzy nie podejmują walki, już są przegrani. Warto to zapamiętać. Jutro jedziemy na Pielgrzymkę Ludzi Pracy na Jasną Górę, a w poniedziałek będziemy się zastanawiać, co dalej. To będzie szybka decyzja i szybkie kroki.
 
Nie było podczas tych dni w Warszawie starć z policją, choć wiele osób myślało, że teraz „zacznie się”…
- Wbrew temu, co się mówi, polskie związki zawodowe są bardzo roztropne i przewidywalne w swoich działaniach. Nawet, jak porównać nas do związkowców z innych krajów, to jesteśmy nastawieni na dialog, na rozmowę. To, że wychodzimy na ulicę, to dlatego że tego dialogu nie ma. Ten marsz i Dni Protestu przybliżają nas do tego, że rządzący będą z większą roztropnością wsłuchiwali się w głos społeczeństwa. Domagamy się, oczywiście, ustąpienia Donalda Tuska i rządu, więc czekają nas kolejne przedsięwzięcia.
 
Trzeba przyznać, że przez ostatnie dni udało się Wam przebić ze swoim wyraźnym i silnym głosem w mediach. Polacy usłyszeli, że „Solidarność” mówi w ich imieniu. Muszę pochwalić, że to były dobrze zorganizowane dni, z pomysłami, z debatami na ważne tematy.
- Przebijamy się coraz bardziej. W zeszłym roku była też wielka kampania i nikt nie zamiata problemu umów śmieciowych pod dywan. Ta dyskusja trwa nadal. Wykreowaliśmy to pojęcie „umów śmieciowych”. Jesteśmy obecni. Wiemy, że aby być słyszalnymi, dotrzeć z argumentami, musimy robić to też w spektakularny sposób i angażować się bardziej. Choć linie programowe różnych stacji czy poszczególnych mediów są takie a nie inne. Nam zależy jednak bardziej na opinii społeczeństwa i członków związku. Nie boimy się więc nieprzychylnych komentarzy w tej czy innej gazecie.
 
Jeśli chodzi o liczbę uczestników dzisiejszej manifestacji – jak dużo osób wzięło w niej dziś udział, bo znów liczby są mocno rozbieżne.
- Było nas blisko 200 tys. uczestników. Mamy to bardzo precyzyjnie policzone po ilości autokarów i pociągów, które wynajęliśmy. Wiemy, kogo zapisywaliśmy, mamy listy obecności. Te osoby, które mówią, że było nas 70 czy 100 tys. to poproszę o nazwisko tej osoby, bo pozwiemy ją do sądu za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.

Reklama
Reklama