Pielgrzymka to czas drogi, która pokazuje właśnie chrześcijaństwo jako idący do Boga Kościół. Na niej spotyka się ludzi i Pana Jezusa, który nas prowadzi do Ojca - mówi niezaleznej.pl ks. Bogdan Bartołd, b. duszpasterz akademicki, obecnie proboszcz archikatedry warszawskiej.
Trwają piesze pielgrzymki na Jasną Górą. Jak ksiądz wspomina pielgrzymki, w których brał udział i które przygotowywał?
- Najbardziej adekwatne jest tutaj określenie: rekolekcje w drodze. To doświadczenie duchowe mające na celu nawrócenie. To jest cel pielgrzyma. Jest to również czas doświadczenia wspólnoty, dawania świadectwa.
Idą pielgrzymi, ale są osoby goszczące ich w swoich domach, wspierające wodą, chlebem czy jabłkiem po drodze…
- Tak, jest przecież ta cała ilość osób przygotowująca szlak na Jasną Górę. Istotna grupa to przecież gospodarze. Ich otwarte domy i serca. Ich modlitwa. Bez nich pielgrzymki nie byłyby możliwe.
Pielgrzymka to czas drogi…
- …która pokazuje właśnie chrześcijaństwo jako idący do Boga Kościół. Na niej spotyka się ludzi i Pana Jezusa, który nas prowadzi do Ojca.
Jakie zdarzenie księdza serce poruszyło w pielgrzymkach?
- Na pielgrzymce akademickiej pielgrzymuje grupa żołnierzy. Nie ukrywam, że oni szli dlatego, bo jednostka wojskowa otrzymała rozkaz, aby wyznaczyć takich żołnierzy. Gdy rozmawiałem z nimi, to oni mówili mi wprost, że są tutaj z przymusu. Tak było na początku, ale gdy wkładałem im szkaplerze na ramiona, na koniec pielgrzymki i gdy podejmowali np. duchową adopcję - to robili to ze łzami w oczach. Gdy żegnałem się z nimi na Jasnej Górze – deklarowali, że za rok się zobaczymy. „Nie dlatego, że musimy, ale ż chcemy” – mówili.
Źródło: niezalezna.pl
Jarosław Wróblewski