Pytany, co powiedziałby Władimirowi Putinowi, który - zdaniem Gowina - jest tą osobą, od której faktycznie zależy decyzja w sprawie przekazania Polsce wraku, Gowin odparł: - Powiedziałbym, że polska opinia publiczna oczekuje od władz Rosji większej, niż do tej pory wrażliwości na skalę tragedii, jaką dla nas była katastrofa smoleńska i że oczekujemy bezzwłocznego przekazania szczątków samolotu.
- Nie rozumiem argumentów, którymi w tej sprawie posługuje się strona rosyjska - dodał.
Minister podkreśla, że na spotkaniu ze swym rosyjskim odpowiednikiem , do którego dojdzie niebawem na pewno podejmie temat sprowadzenia do Polski wraku rozbitego pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku Tu-154M. - Fakt, że po dwóch latach od katastrofy szczątki samolotu wciąż nie wróciły do Polski jest poważnym zgrzytem w relacjach polsko-rosyjskich.
Minister Sprawiedliwości odniósł się także do sprawy rosyjskiego prokuratora Aleksandra Ignatienki, która w jego ocenie ma "prawdopodobnie charakter wyłącznie kryminalny". Minister analizuje wniosek o jego ekstradycję do Rosji, a decyzję podejmie w ciągu paru tygodni.
- Uważam za bezdyskusyjne, że do państw w rodzaju Białorusi nie powinniśmy wydawać osób, co do których istnieje podejrzenie, że są ścigane z powodów politycznych. W przypadku rosyjskiego prokuratora nic na to nie wskazuje. Wygląda na to, że mamy do czynienia z zarzutami natury kryminalnej - powiedział Gowin pytany jaka będzie jego decyzja w sprawie rosyjskiego wniosku o ekstradycję Ignatienki.
Ignatienko, były pierwszy zastępca prokuratora obwodu moskiewskiego, był poszukiwany przez Interpol. Został zatrzymany przez ABW 1 stycznia wieczorem w okolicach Zakopanego. Byłego prokuratora ścigano na podstawie międzynarodowego listu gończego za przestępstwa korupcyjne i oszustwo popełnione na terenie Rosji.
Na początku lutego Sąd Okręgowy w Nowym Sączu zgodził się na ekstradycję Ignatienki do Rosji. Przedłużył mu też areszt tymczasowy do 9 czerwca. Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał w mocy te postanowienia, a zażalenia jego obrońcy uznał za niezasadne. Obrona wskazywała, że ściganie rosyjskiego prokuratora może mieć podłoże polityczne. Ostateczną decyzję w sprawie wydania podejrzanego Rosji podejmie teraz minister sprawiedliwości.
Ignatience stawiane są dwa zarzuty. Pierwszy, że od sierpnia 2009 do kwietnia 2010 r. jako pierwszy zastępca prokuratora obwodu moskiewskiego, działając w porozumieniu z innymi osobami w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, zdecydował się nie ścigać nielegalnej działalności czterech osób, związanej z organizacją przemysłu hazardowego. Według Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej przyjął za to łapówkę w wysokości ok. 1,5 mln dolarów. Drugi zarzut dotyczy doprowadzenia jednego z organizatorów przemysłu hazardowego, wspomnianego w pierwszym zarzucie, do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Za oba przestępstwa w Rosji grozi kara do 12 lat więzienia.
Gowin poinformował też, że trwają negocjacje w sprawie polsko-rosyjskiej umowy o współpracach w sprawach karnych. Prace nad zawarciem takiej umowy zostały zapoczątkowane za czasów jego poprzednika na stanowisku ministra sprawiedliwości - Krzysztofa Kwiatkowskiego. - Na razie wydaje się, że rozmowy idą w dobrym kierunku. Jeśli strona rosyjska będzie gotowa do podpisania umowy, to w maju wybiorę się do Rosji – powiedział minister.
Planowana umowa ma na celu uzupełnienie i ułatwienie stosowania europejskich konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych, dokument mówi też o możliwości powoływania polsko-rosyjskich zespołów śledczych i przesłuchań na odległość. Umowa nie będzie mogła być stosowana do śledztw, które już się toczą. W zeszłym roku podpisano polsko-rosyjskie porozumienie o współpracy w sprawach cywilnych, które dotyczyło m.in. decentralizacji obrotu prawnego.
