Pozbawianie prawa do posiadania broni byłego agenta CBA i policji zwalczającego w przeszłości przestępczość zorganizowaną ułatwia odwet na nim ze strony świata przestępczego. W tej sytuacji ma znaleźć się wkrótce Tomasz Kaczmarek, znany jako agent Tomek. – Pan Tomasz pracował wiele lat pod przykryciem, zwalczając zorganizowane grupy przestępcze o charakterze zbrojnym, i niewątpliwie istnieje bezpośrednie zagrożenie jego życia i zdrowia. Już z samego tego faktu wynika konieczność posiadania przez niego broni palnej do samoobrony – ocenia Bogdan Święczkowski, były szef ABW.
We wrocławskiej komendzie wojewódzkiej policji toczy się postępowanie zmierzające do odebrania pozwolenia na broń byłemu funkcjonariuszowi CBA i policji Tomaszowi Kaczmarkowi, który w czasie swojej służby ścigał handlarzy bronią, narkotyków i żywym towarem. Od momentu, gdy media ujawniły jego wizerunek, jest szczególnie narażony na odwet ze strony bandytów. Postępowanie ws. Tomasza Kaczmarka to przypadek odosobniony, gdyż podobni mu funkcjonariusze pracujący „pod przykryciem” zachowują po zakończeniu służby prawo do posiadania broni dla ochrony własnego życia i zdrowia.
> Rozterki wrocławskiej policji
Dzieje się tak ze względu na to, że praca takich agentów polega na przenikaniu do struktur przestępczych w celu późniejszego ich rozbicia, groźba odwetu ze strony przestępców nie znika więc przez wiele lat. Dodatkowo zwykle – inaczej niż w przypadku agenta Tomka – dane osobowe funkcjonariuszy pozostają tajne. Działania zmierzające do odebrania pozwolenia na broń Kaczmarkowi podjął komendant wojewódzki wrocławskiej policji, choć wcześniej to on je wydał. Wówczas uznano, że posiadanie broni jest niezbędne dla ochrony własnej byłego funkcjonariusza policji i CBA. Nie wiadomo, jakie nowe okoliczności mogły wpłynąć na zmianę nastawienia władz wrocławskiej policji. Trudno jednak je wskazać na podstawie toczącego się postępowania o cofnięcie pozwolenia na broń.
Wiadomo jedynie, że obecne władze CBA nie potrafiły przedstawić informacji na temat zagrożenia życia swojego byłego pracownika. Nie może to jednak wykluczać, że takowe istnieje, zwłaszcza że szkalowaniu agenta Tomka w mediach towarzyszył wyraźny kontekst polityczny.
O realności zagrożenia płynącego z podsycania atmosfery wrogiej dla jednej ze stron politycznego sporu świadczyć może choćby mord dokonany przez członka PO w łódzkim biurze PiS.
> Bez szans na odwołanie
Komenda Wojewódzka we Wrocławiu posiłkuje się argumentacją, iż Kaczmarek sam przyczynił się do upublicznienia swojego wizerunku przez pojawienie się w mediach. Pomija przy tym fakt, że ujawnienie to nastąpiło długo przedtem – w październiku 2009 r. za sprawą artykułów „Gazety Wyborczej” i „Faktu”. Obok zdjęć publikacje te zawierały opis wyglądu zewnętrznego i przebieg służby, które ułatwiały identyfikację. Główne media huczały wówczas na temat agenta Tomka. Jednym z efektów tej medialnej burzy były pojawiające się w internecie wpisy mające charakter gróźb pod adresem bohatera artykułów.
W uznaniu, iż publikacje spowodowały ujawnienie tajemnicy państwowej, zawiadomienie o przestępstwie złożył w prokuraturze ówczesny szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński. Był to czas, gdy w kraju oczekiwano na reakcję premiera Donalda Tuska w związku z pierwszymi publikacjami prasowymi ujawniającymi aferę hazardową. Cztery dni później premier zareagował odwołaniem Kamińskiego z funkcji. Krótko po tym prokuratura wydała odmowę wszczęcia śledztwa w sprawie doniesienia złożonego przez Kamińskiego. Śledczy szybko uznali, że nie warto badać choćby wątku przekazywania dziennikarzom „Faktu” informacji mogących stanowić tajemnicę państwową przez czynnego policjanta – co wynikało z artykułu dziennika.
Dodatkowo, z decyzją śledczych zapoznano Tomasza Kaczmarka trzy dni przed wigilią Bożego Narodzenia, co skracało gwarantowany ustawą termin siedmiu dni na odwołanie się. Ponieważ Kaczmarek był jeszcze wówczas formalnie funkcjonariuszem CBA, sam nie mógł odwołać się od decyzji śledczych. Osobą właściwą do tego był wstępujący szef CBA Paweł Wojtunik. Ten nominat premiera Tuska przyjął jednak odmowę prokuratury z uznaniem.
> To jest mobbing
Nowemu szefostwu Centralnego Biura Antykorupcyjnego sytuacja ujawnienia przez „Gazetę Wyborczą” i „Fakt” wizerunku funkcjonariusza CBA wydała się jednak na tyle poważna, że przydzieliło mu ochronę. W tym czasie Kaczmarek starał się o pozwolenie na broń. Gdy je uzyskał, CBA natychmiast odstąpiło od udzielania ochrony swemu funkcjonariuszowi.
Od tego czasu Komenda Wojewódzka we Wrocławiu wysyłała jednak regularnie pisma do Kaczmarka wzywające go do wykazywania zasadności wydanego pozwolenia. Ostatecznie wszczęła postępowanie o cofnięcie pozwolenia na broń. Decyzję o tym podejmie na początku czerwca.
Komentarz Bogdana Święczkowskiego, byłego szefa ABW:
Wszczęcie i prowadzenie przez wrocławską komendę policji postępowania połączonego – jak opisywał pan Tomasz Kaczmarek – z kontrolami dotyczącymi przechowywania przez niego broni, świadczą w moim najgłębszym przekonaniu o tym, że podejmowane są przeciwko niemu niezrozumiałe działania z naruszeniem dotychczasowego stosowania przepisów i norm wobec byłych funkcjonariuszy służb specjalnych i organów porządku publicznego. Wiadomo, że pan Tomasz pracował wiele lat „pod przykryciem”, zwalczając zorganizowane grupy przestępcze o charakterze zbrojnym, i niewątpliwie istnieje bezpośrednie zagrożenie jego życia i zdrowia. Już z samego tego faktu wynika konieczność posiadania przez niego broni palnej do samoobrony. Dlatego zupełnie nie rozumiem postępowania wrocławskiej komendy. Może ono jednak świadczyć o tym, że pan Tomasz jest „mobbingowany” w celu uniemożliwienia mu publicznej działalności.
Uznaję to za jeden z elementów działania obliczonego na taki efekt. W moim przekonaniu kroki podjęte przez wrocławską komendę policji są nie do końca zgodne z przepisami, a przynajmniej z duchem obowiązującej ustawy o broni palnej. Przecież ustawa ta została odpowiednio skonstruowana, by zapewnić bezpieczeństwo m.in. funkcjonariuszom, którzy odeszli już ze służby. Także tym z nich, którzy być może do niej wrócą. Pan Tomasz jest młodym człowiekiem, wcześniej czy później ponownie trafi do służby publicznej.
Wszczęcie wspomnianego postępowania o cofnięcie pozwolenia na broń palną należy komentować bardzo krytycznie. Natomiast jeżeli obserwujemy podobne działania także wobec innych byłych funkcjonariuszy CBA i ABW, to wydaje się, że jest to szerzej rozpropagowana akcja zmierzająca do tego, aby pozbawiać niektóre z tych osób pozwolenia na broń.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Maciej Marosz