Sytuacja pracowników Stoczni Gdańsk i GSG Towers robi się coraz trudniejsza. Na początku czerwca Związkowcy z NSZZ Solidarność wysłali list do właściciela przedsiębiorstwa, Siergeja Taruty. Informują w nim o braku zamówień, problemach z płynnością i poważnym ryzyku braku środków na wynagrodzenia. Stronie ukraińskiej zarzucają również niedotrzymanie wielokrotnie składanych obietnic.
-
Na spotkaniu w styczniu obiecał Pan nam dobrą przyszłość, zlecenia, nowe kontrakty dla spółek. Tym wszystkim miał się zająć nowy zarząd. Sytuacja w spółkach GSG jest tragiczna. Nie ma zleceń, co raz więcej ludzi nie ma pracy, brakuje pieniędzy już nawet na materiały spawalnicze. Boimy się, że wkrótce zabraknie pieniędzy na wynagrodzenia dla ludzi – czytamy w liście.
Związkowcy opowiadają się za szybkimi zmianami i podjęciem działań, których celem jest ustabilizowanie sytuacji, a w przyszłości rozwój przedsiębiorstwa. Ich zdaniem taką rolę może spełnić Agencja Rozwoju Przemysłu, posiadająca 18 procent udziałów w Stoczni Gdańsk i 50 procent w GSG Towers, która ich zdaniem potrafiła znaleźć biznesowe rozwiązania.
-
Strona ukraińska musi odbudować wiarygodność, bo w wielu wypadkach nie mówiła prawdy. Począwszy od zapewnień o budowie statków, a skończywszy na tym, że zmiany w zarządzie GSG są bezpieczne dla funkcjonowania spółek. A wiadomo, że nie są – mówi przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej Roman Gałęzewski. Jego zdaniem pierwszym krokiem strony ukraińskiej powinno być porozumienie z ARP w sprawie nowej strategii i zadeklarowanie podjęcia działań na rzecz rozwoju. –
Skarb Państwa zrobił bardzo wiele na rzecz rozwoju spółek GSG, ale troska o rozwój firmy musi być też po stronie ukraińskiego właściciela. Tymczasem strona ukraińska, która ma większość w zarządzie blokuje wszystkie propozycje Skarbu Państwa. Dzisiaj poinformowaliśmy ukraińską część zarządu GSG, że jesteśmy otwarci na dialog – dodaje Gałęzewski.
Również według ARP konieczne jest podjęcie szybkich działań. Strona ukraińska otrzymała od ARP kilka biznesowych propozycji.
-
Przekazaliśmy ukraińskiemu właścicielowi kilka projektów do wyboru. Wdrożenie każdego z nich powinno przynieść biznesowe korzyści. Ważne jest ustabilizowanie sytuacji w stoczni, a potem jej rozwój. Uwzględniamy w nich pojawiające się obecnie trendy w tej branży, kładąc nacisk m.in. na nowoczesne technologie. Każdy z przygotowanych przez nas wariantów jest ekonomicznie opłacalny, oczywiście przy spełnieniu pewnych warunków i współpracy – mówi rzecznik prasowy Agencji Rozwoju Przemysłu, Joanna Zakrzewska.
Propozycje ARP pozytywnie ocenili związkowcy, którzy nie kryją swojego rozczarowania co do ukraińskiego właściciela.
-
Na spotkaniu w styczniu obiecał nam Pan dobrą przyszłość, zlecenia, nowe kontrakty dla spółek. Tym wszystkim miał zająć się nowy zarząd (…). Nowy zarząd powołany przez Pana nic nie robi. Nie wiemy, czy Pan zdaje sobie sprawę, że Panie powołane do zarządu praktycznie nie przebywają w spółce, pracuje tylko prezes ds. ekonomicznych powołany przez ARP – napisali zbulwersowani związkowcy.
Zdaniem pracowników to właśnie delegowany do zarządu Stoczni z ramienia ARP Przemysław Sztandera jest jedyną osobą w kierownictwie, która stara się wdrożyć realny plan naprawczy. Bez mającej większość strony ukraińskiej nie jest to jednak możliwe. Według Związku repolonizacja spółek to najlepszy pomysł na wyjście z obecnego kryzysu.
-
Stocznia Gdańsk otrzymała już pomoc publiczną, dlatego teraz każde zaangażowanie finansowe musi mieć charakter biznesowy. ARP, zawierając w 2015 roku z ukraińskim właścicielem umowę inwestycyjną, zagwarantowała mu solidne podstawy finansowe. Liczyliśmy przy tym na skuteczną restrukturyzację, która miała być punktem zwrotnym w rozwoju firmy–Mimo tego wypracowywaliśmy strategie uwzględniające te okoliczności – dodaje Zakrzewska.
Obserwując sytuację gdańskiej stoczni, trudno nie zauważyć, że ARP, należąca do Skarbu Państwa spółka wielokrotnie dokapitalizowywała zarówno Stocznię Gdańsk, jak i GSG Towers. Udzielała pożyczek, również po podpisaniu umowy inwestycyjnej. Czy i tym razem polski rząd powinien tak wydatkować pieniądze. Raczej nie. Dlatego potrzeba naprawdę dobrych rozwiązań.
- Coraz więcej ludzi nie ma pracy, pieniędzy brakuje już nawet na materiały spawalnicze. Dotychczasowe rezultaty finansowe tego roku to strata, która w związku z brakiem zleceń będzie się tylko pogłębiać. Boimy się, że wkrótce zabraknie pieniędzy na wynagrodzenia dla ludzi, którzy w akcie desperacji wyjdą na ulice. Dziesiątki dokumentów czeka na podpis pani prezes, która rzadko bywa w zakładzie, a druga wiceprezes nie bywa wcale. Brak jest komunikacji z kierownictwem średniego i niższego szczebla, a bariera językowa tylko pogłębia paraliż naszej organizacji – dodali w swoim piśmie do Siergeja Taruty przedstawiciele związkowców.
Jedynym wyjściem z panującej obecnie patowej sytuacji wydaje się wdrożenie biznes-planów Agencji Rozwoju Przemysłu, które jak mówią związkowcy dają szanse nie tylko na ustabilizowanie sytuacji, ale rozwój przedsiębiorstwa w kierunku odbudowy przemysłu stoczniowego. Do tego potrzebny jest jednak również ruch ze strony ukraińskiej, a na razie ich koncepcje nie są jasne.
Źródło: niezalezna.pl
#GSG Towers #Stocznia Gdańsk
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
bm