W Niemczech z wielką radością przyjęto wyniki wyborów parlamentarnych w Polsce. Teraz jednak Niemcy zastanawiają się, jak powinien rządzić ewentualny gabinet Donalda Tuska. Jeden z publicystów od naszych zachodnich sąsiadów przedstawił receptę: "Tylko autorytaryzm przyniesie zmiany" - pisze Klaus Bachmann w "Berliner Zeitung".
Bachmann w swoim bardzo długim felietonie opisuje aktualną sytuację w Polsce z perspektywy Niemiec. Trudno spodziewać się pozytywnej oceny, więc negatywne nastawienie publicysty było raczej do przewidzenia. Ale dość ciekawe stwierdzenia padają później, kiedy Niemiec przechodzi do rad dla rządu Tuska.
Publicysta wskazuje, że nowy rząd Tuska mógłby przeforsować reformy niezbędne do zarządzania i dostępu do funduszy unijnych "z pogwałceniem konstytucji".
- Wtedy najpierw wywrze presję na prezydenta Dudę perspektywą wyzerowania budżetu urzędu prezydenckiego (prawdopodobnie ma na myśli Kancelarię Prezydenta - przyp. red.) w ciągu najbliższych dwóch lat, a następnie jego prezydenckiej emerytury. Poszczególni posłowie opozycji już mu tym grozili - wskazuje Bachmann.
Nowy rząd mógłby też po prostu uchwalić wszystkie najważniejsze reformy za pomocą rozporządzeń, które następnie naruszałyby odpowiednie ustawy i konstytucję, ale miałyby tę zaletę, że prezydent nie mógłby ich zablokować. Jeśli Trybunał Konstytucyjny i tak zdecyduje się je uchylić (i tym razem będzie wystarczająco dużo sędziów, aby wydać wyrok), rząd po prostu odmówi publikacji orzeczenia
Uczyniłoby to Polskę trochę bardziej pluralistyczną, ale ani bardziej demokratyczną, ani bardziej konstytucyjną pod względem praworządności. I dlaczego UE w ogóle miałaby wypłacać zamrożone środki? Jeśli utrzyma surowe kryteria, które do tej pory stosowała wobec Polski, w obu przypadkach będzie musiała wstrzymać swoje środki. Jeśli tego nie zrobi, potwierdzi to, co PiS zawsze twierdził: że UE stosuje podwójne standardy