Zniesienie składki zdrowotnej na zasadach z Polskiego Ładu, obliczanej na podstawie dochodów i bez możliwości odliczenia od podatku, była jedną z obietnic Koalicji Obywatelskiej. Donald Tusk zapowiadał zmiany w sferze podatkowej w ciągu pierwszych stu dni od przejęcia władzy. Rząd rozważa wdrożenie dwóch wariantów płatności na NFZ ze składki. Jednak prowadzący działalność gospodarczą z dochodem ok. 10 tys. złotych, będą mogli wedle wyliczeń zapłacić zaledwie 200 złotych mniej, niż do tej pory.
- Powrót do sytuacji sprzed Polskiego Ładu spowodowałby uszczuplenie w tym roku budżetu NFZ o 9,5 mld zł, a w 2025 roku - o ok. 10 mld zł, co w świetle tego, że należy zapewnić finansowanie publicznego systemu ochrony zdrowia wprowadzi większe obciążenia na budżet państwa. Tak więc takiego prostego przejścia do sytuacji sprzed Polskiego Ładu nie należy oczekiwać
- przyznał w ubiegłym tygodniu sekretarz stanu Wojciech Konieczny. To zupełnie inna deklaracja od tych, które padały w gorących miesiącach kampanii wyborczej.
Dwa miliony przedsiębiorców prowadzących firmy oczekiwało na głębokie odciążenie w wysokości płaconych składek. Wszak Donald Tusk w marcu ub. roku w Rokietnicy zapowiadał:
- PiS okłamało jak zawsze Polaków mówiąc, że wprowadzają 9 proc. składkę zdrowotną, a de facto uczynili z niej częściowy podatek, niezwykle dotkliwy dla przedsiębiorców, dla tych niedużych, dla których każda złotówka ma znaczenie - wyliczał.
Szef Koalicji Obywatelskiej mówił, że "uchyli natychmiast" przepis, zakładający, że prowadzący działalność gospodarczą musi zapłacić 9 proc. składki zdrowotnej od sprzedaży służbowego samochodu, czy nieruchomości. - Dziś składka zdrowotna zabija przedsiębiorców - grzmiał z kolei po wyborach Szymon Hołownia.
Jaki pomysł na reformę składki zdrowotnej ma rząd KO, Trzeciej Drogi i Lewicy? Pierwszy wariant zakłada rozliczanie się na zasadzie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych, uzależnione od rocznego przychodu. Podatnik płaciłby taką samą składkę zdrowotną przez cały rok, a po przekroczeniu wytyczonej granicy dopłacałby przy rozliczeniu rocznym różnicę. Takie rozwiązanie byłoby możliwe również dla rozliczających się wedle karty podatkowej i liniowo. "Gazeta Wyborcza" podaje, że ktoś zarabiający ok. 10 tys. złotych miesięcznie, mógłby zyskać nawet 2400 zł rocznie. Tyle, że w przeliczeniu miesięcznym to równe 200 złotych. Nie takie były zapowiedzi ówczesnej opozycji.
Drugi wariant zakłada, "że przedsiębiorcy na skali lub liniowcy mieliby wybór albo przechodzą na ryczałt, gdzie składka uzależniona jest od przychodu, albo tak jak dziś rozliczają się w przypadku składki na NFZ w zależności od dochodu" - tłumaczy "Gazecie Wyborczej" Łukasz Kozłowski, ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. I jeszcze jedna, ważna informacja. Wbrew obietnicom z kampanii wyborczej, żadna reforma w zakresie składki zdrowotnej nie zacznie obowiązywać "natychmiast".
Rząd planuje wdrożyć zmiany od nowego roku podatkowego, czyli od stycznia 2025 r. Nie ma natomiast żadnych terminów w sprawie kwoty wolnej od podatku na poziomie 60 tys. złotych, kasowego PIT czy wakacji od ZUS, które były sztandarowymi obietnicami partii, tworzących koalicję rządową.