Skwer Marii i Lecha Kaczyńskich w Poznaniu. Otwarcie po wakacjach
Prawdopodobnie po wakacjach w centrum Poznania nastąpi oficjalne otwarcie skweru Marii i Lecha Kaczyńskich. Poznańscy radni nadali skwerowi pomiędzy ulicami Księcia Józefa i Kutrzeby, w sąsiedztwie Pomnika Armii Poznań imię pary prezydenckiej na początku czerwca. Za inicjatywą klubu radnych PiS zagłosowała część klubu radnych KO. Pomysł poparł i do poparcia namawiał radnych KO prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
W maju Jaśkowiak argumentował, że "jeśli chcemy miasta otwartego, w którym każdy będzie czuł się dobrze, musimy akceptować różnorodność poglądów". Wyjaśnił, że jako pragmatyk, od wojny z PiS woli porozumienie i współdziałanie. Przewodnicząca klubu radnych PiS Klaudia Strzelecka powiedziała, że jej środowisko będzie nadal krytycznie oceniać działania prezydenta miasta, chce z nim jednak współpracować w ważnych dla Poznania sprawach.
Strzelecka powiedziała, że o terminie oficjalnego otwarcia skweru noszącego imię prezydenckiej pary w dużej mierze zadecydowały względy techniczne.
- Produkcja stosownych tabliczek, po opracowaniu tekstów, trwa kilka tygodni, zakładamy więc, że otwarcie nastąpi na przełomie sierpnia i września. Na razie trudno powiedzieć, kto będzie obecny na uroczystości, zapewne zaproszony na nią zostanie także Jarosław Kaczyński
– powiedziała Klaudia Strzelecka.
Pytana o to, czy jednoznaczna deklaracja poparcia idei nazwania skweru imieniem Lecha i Marii Kaczyńskich ze strony Jacka Jaśkowiaka poprawi relacje pomiędzy PiS a prezydentem Poznania, powiedziała, że jej ugrupowanie już wcześniej deklarowało "chęć konstruktywnej współpracy w sprawach dotyczących miasta".
- Jeśli natomiast prezydent robi coś, co naszym zdaniem nie jest dobre, słuszne, my go za to krytykujemy - przypomnę, że w połowie czerwca zagłosowaliśmy przeciw absolutorium i wotum zaufania dla Jacka Jaśkowiaka. W przypadku, gdy miasto będzie z nami rozmawiało, konsultowało z nami swoje plany, jeśli będziemy mogli przy jednym stole decydować o tym, co się w mieście dzieje - jesteśmy otwarci na współpracę
– powiedziała.
Według Klaudii Strzeleckiej, choć nie można mówić o odwilży w relacjach PiS - prezydent Jaśkowiak, jest potrzeba obniżenia temperatury sporu. "Wzajemny atak niczemu dobremu nie służy. Mimo naszych różnic politycznych, odmiennego spojrzenia na niektóre kwestie, jest możliwość konstruktywnego współdziałania" – powiedziała.
Jaśkowiak: Media mnie skleiły z pewnym wizerunkiem
Jacek Jaśkowiak powiedział, że zauważalne zaskoczenie tym, że poparł inicjatywę nazwania skweru imieniem Marii i Lecha Kaczyńskich "może być efektem szufladkowania".
- Media skleiły mnie z pewnym wizerunkiem i to się przekłada na określone postrzeganie moich działań. Tymczasem uwadze mediów umyka, że w Poznaniu od dawna robimy szereg rzeczy, które do tego wizerunku nie pasują
- powiedział. W tym kontekście przypomniał współpracę miasta z Kościołem np. przy pomocy osobom ubogim i bezdomnym. "Nie ma w Polsce miasta tej wielkości co Poznań, które przeznacza na współpracę z Kościołem tyle pieniędzy co my" - zaznaczył.
Jaśkowiak podkreślił, że ma świadomość, że dla wielu poznaniaków o poglądach konserwatywnych tragicznie zmarła para prezydencka była i jest bardzo ważna.
- Z jednej strony jako pierwszy sprzeciwiłem się apelowi smoleńskiemu na obchodach rocznicy Czerwca ’56. Byłem przeciwny, gdy na wojskowych czołgach czy samochodach przywożono do Poznania figurę Chrystusa ze złotym sercem, by bez żadnych zezwoleń postawić ją na pl. Mickiewicza. Natomiast jestem też pierwszy do wykonania gestów pojednania
- zadeklarował.
Jaśkowiak przyznał, że sprawą skweru zainteresowała go była wicepremier Jadwiga Emilewicz. Pytany, czy sprawa skweru oznacza koniec jego wojny z PiS w Poznaniu, Jaśkowiak powiedział, że jest pragmatykiem, rozmawia więc z osobami o bardzo różnych zapatrywaniach i poglądach.
Źródło: PAP, niezalezna.pl
