Burzy po lewej stronie sceny politycznej ciąg dalszy. Tym razem skłócona lewica postanowiła podzielić się jeszcze bardziej - w proteście przeciwko działaniom Włodzimierza Czarzastego, posłowie Joanna Senyszyn i Robert Kwiatkowski, a także senator Gabriela Morawska-Stanecka założyli... SLD. Tak, to nie pomyłka - chodzi o Stowarzyszenie Lewicy Demokratycznej.
W grudniu ubiegłego roku Gabriela Morawska-Stanecka (do tamtego momentu działaczka Wiosny), senator Wojciech Konieczny (należący do PPS) oraz posłowie Robert Kwiatkowski, Joanna Senyszyn i Andrzej Rozenek (którzy związani byli z SLD) odeszli klubu Lewicy i stworzyli koło Polskiej Partii Socjalistycznej. Teraz niektórzy z nich tworzą... nowy projekt pod starym skrótem.
W biurze poselskim Joanny Senyszyn w Gdyni odbyła się konferencja prasowa w trakcie której parlamentarzyści, obecnie członkowie Koła Parlamentarnego PPS, ogłosili powstanie... Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej, w skrócie - SLD. - Ten skrót nie jest przypadkowy - stwierdził Robert Kwiatkowski.
Senyszyn zaznaczyła, że nie tworzą nowej partii, a stowarzyszenie.
- Nie mogliśmy się zgodzić na sprywatyzowanie SLD przez Czarzastego i wrogie przejęcie partii
- powiedziała posłanka, dodając, że... "już się tak czarzaści przyzwyczaili do zamordyzmu, że pewnie dobrze się czują w takim państwie". Wygląda na to, że konflikt na lewicy zaognił się jeszcze bardziej, bo i słowa padają coraz mocniejsze.
Pierwszy zjazd delegatów nowego SLD z 10 pomorskich powiatów ma odbyć się w czwartek, a następnego dnia, mają zostać przekazane informacje o wyborze władz stowarzyszenia. Senator Morawska-Stanecka powiedziała, że zgłaszają się do niej byli członkowie SLD (tego "pierwszego SLD") m.in. na Śląsku. "W ciągu kilku miesięcy planujemy takie zebranie również w tamtym regionie" - zapowiedziała.
Morawska-Stanecka oceniła też, że w parlamencie nie widać, jak to próbują przedstawiać niektórzy, żeby opozycja była pokłócona. "Będziemy robić wszystko, aby jedna lista opozycji stała się faktem" - zadeklarowała, popierając tym samym pomysł Donalda Tuska, który już raz się nie sprawdził, w 2019 roku.
Ale być może wspólna lista opozycji byłaby dobrym pomysłem dla wyborców lewicy. Wszak w innym wypadku, mogliby się pomylić przy głosowaniu na SLD.