Gazeta „Berliner Zeitung” skrytykowała politykę Polski wobec Rosji. Komentator nazwał politykę Warszawy nieodpowiedzialną i ryzykowną. Dał do zrozumienia, że powodem wojny jest polityka NATO, a za wzór do naśladowania stawia Polsce politykę Węgier wobec Kremla.
„Jeśli USA mogą polegać na kimś, kto działa jeszcze głośniej i bardziej nieodpowiedzialnie i prowadzi werbalne zbrojenia, to na Warszawie”
Nie dziwi go też w tym kontekście, dlaczego Polska została przyjęta do NATO z "otwartymi ramionami". Przypomina również, że Warszawa jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę była za tym, by tę ostatnią przyjąć do zachodnich struktur, także do NATO, widząc w tym umocnienie własnej suwerenności.
Według autora takie stanowisko pomija fakt, że suwerenność ma różne odcienie, a prawdziwie suwerenne są tylko światowe mocarstwa jak USA, Chiny czy Rosja.
„Nawet duże kraje UE będące pod parasolem ochronnym USA, są w zasadzie ograniczone w swojej suwerenności”
Poza tym, według komentatora, w Polsce nie docenia się historycznych, etnicznych i gospodarczych związków między Ukrainą a Rosją, które – jak zaznacza autor – są wiele bliższe niż między Polską a Rosją.
Niemiecka gazeta uważa, że w Polsce napaść Rosji na Ukrainę widzi się tylko z jednego punktu widzenia i tłumaczy się go wyłącznie imperializmem Moskwy. Opielka podpowiada również drugą narrację, zgodnie z którą powodem wojny jest natowska polityką rozszerzenia wpływów. Ta druga koncepcja jest w stu procentach zbieżna ze spojrzeniem Kremla na wojnę na Ukrainie.
W dużej mierze zapomina się, że Rosja, niechętnie i zgrzytając zębami, ale jednak zgodziła się na przystąpienie do NATO Polski i innych byłych krajów satelickich Związku Sowieckiego. To, że jako wzmocnione mocarstwo, z powodów militarnych, geostrategicznych, ekonomicznych jak i kulturowych, nie chciała i nie chce zaakceptować na swoich granicach wojsk NATO, odrzucane jest w Polsce jako niedozwolona polityka stref wpływów, jak gdyby rozszerzenie NATO nie było rozszerzeniem strefy wpływów USA, tudzież obozu zachodniego
Autor zaznacza, że bezpieczeństwo Polski zostało podkopane. I to niezależnie od zakończenia wojny Rosji z Ukrainą. Podkreśla też, że nie pomogą w tym Warszawie zbrojenia.
Co ciekawe, Opielka za wzrór do naśladowania stawia Warszawie rząd Victora Orbana. Zdaniem komentatora polska polityka obstaje przy kontynuowaniu wojny z niezliczonymi ofiarami i ryzykiem dalszej eskalacji.
To nie pierwszy artykuł w niemieckich mediach, tłumaczący Rosję z jej działań i ganiący Polskę, która, zdaniem wielu tamtejszych publicystów, ogarnięta jest falą antyrosyjskiej histerii. Narracja, jak na zamówienie strony rosyjskiej, była obecna długo przed wojną. Wówczas można było poczytać publicystykę, w której wprost mówiono o zrozumiałej strefie wpływów Rosji.