Jesienią 2019 roku oburzenie wywołały słowa Lecha Wałęsy, które skierował do zgromadzonych na konwencji wyborczej Koalicji Obywatelskiej. Wałęsa nazwał bowiem zmarłego niewiele wcześniej Kornela Morawieckiego „zdrajcą”, ponieważ ten założył Solidarność Walczącą. Zganił też polityków KO.
„Dlaczego macie wymienione wszystkie mankamenty i złe zarządzanie PiS-u, a naród odbiera was tak jak odbiera? Ja wiem, dlatego zwyciężałem i dobrze was prowadziłem. Ale w tym czasie słuchaliście mnie, a od jakiegoś czasu nie słuchacie”
– ubolewał Wałęsa. Później wielokrotnie był zapraszany do komentowania różnych wydarzeń jako autorytet, mimo kolejnych kompromitacji, ale zawsze i konsekwentnie wypowiadał się z wielkim przekonaniem o swojej wielkości i nieomylności.
Przegrał, ale dalej go promują
W maju tego roku prof. Sławomir Cenckiewicz po prawie sześciu latach prawomocnie wygrał proces o ochronę dóbr osobistych, który wytoczył Wałęsie.
– napisał prof. Cenckiewicz na X. Podkreślił, że z analiz dokonanych przez ekspertów wynika, że wiele dokumentów zostało nakreślonych przez Lecha Wałęsę, m.in. odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy z SB, kilkanaście pokwitowań odbioru pieniędzy za przekazane funkcjonariuszom SB informacje czy kilkadziesiąt odręcznych doniesień tajnego współpracownika, sporządzonych i podpisanych pseudonimem „Bolek”. Wałęsa został zobowiązany przez sąd do zaprzestania publicznego wypowiadania lub publikowania informacji, z których wynikać będzie, że prof. Cenckiewicz dokonał sfałszowania dokumentów, dotyczących tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Bolek”. Jednak przegrana Wałęsy przed sądem nie zakończyła wysławiania go przez media głównego nurtu, w których dalej, wbrew wyrokowi, bezpodstawnie oskarżał prof. Cenckiewicza, dzielił się swoimi „mądrościami” i atakował innych.
„Pierwszych trzech do odstrzelenia”
Niedługo po podaniu wyniku wyborów Wałęsa opublikował na Facebooku obszerny wpis. „Nie będę was pocieszał. Musimy zderzyć się z rzeczywistością. Te wybory ukazały całą prawdę o polskim społeczeństwie. W Polsce 1 czerwca 2025 roku upadła demokracja” – napisał. Następnie nazwał Karola Nawrockiego sutenerem, alfonsem, kibolem, oszustem, lichwiarzem, kłamcą i ćpunem. „Dalej będzie w Polsce kwitło bezprawie. Współczuję kobietom, osobom LGBT+, profesorom, którzy od takiego osobnika będą musieli odbierać swoje naukowe tytuły, inteligencji i wszystkim myślącym i wrażliwym osobom” – żalił się. „Polska to moja ojczyzna, ale to nie jest już mój kraj. Na razie udaję się na wewnętrzną emigrację w świat przyrody, muzyki i książek. Co dalej, nie wiem” – stwierdził. „Żegnaj Polsko” – zakończył. Słowa te były szeroko cytowane.
Wkrótce później Wałęsa udzielił wywiadu Onetowi, w którym stwierdził, że… zostaje w Polsce i przekonywał, że „puścił” list, który rzekomo był wzięty za jego, ale miał nie być jego autorstwa, a to dziennikarze „źle przeczytali”. Powiedział też, że patrzenie na ręce politykom to jego „los dozgonny”. Został zapytany m.in., co by zrobił na miejscu Donalda Tuska. „Zaczął od tego, żeby tych przestępców i złodziei zapakować za kratki” – wypalił i doprecyzował, że chodzi o Jarosława Kaczyńskiego, Sławomira Cenckiewicza i Antoniego Macierewicza. „Proponuję stworzyć listę do zamykania. Na początek tak, jak mówiłem, Kaczyński, Cenckiewicz, Macierewicz. Pierwszych trzech do odstrzelenia”. Dziennikarka przypomniała, że wcześniej mówił o więzieniu. „Do więzienia” – potwierdził Wałęsa. Odniósł się też do tego, że na Karola Nawrockiego głosowało ponad 10 mln ludzi. Uznał, że przyczyną jest to, iż „wcześniej nie zamknięto Kaczyńskiego”.
„Karykatura”
O ocenę niezmiennej postawy mainstreamu wobec Lecha Wałęsy zapytaliśmy prof. Mieczysława Rybę, historyka i eksperta ds. polityki. – Każdy ma jakieś zadanie. Mamy rządy tak zwanych demokratów, a demokratami są ludzie uznani przez główny nurt za autorytety. Ktoś jest kreowany na wielki autorytet, bo był premierem, jak Leszek Miller. Inny ma być autorytetem jako działacz dawnej opozycji. A fakty nie mają znaczenia. Autorytetem od wszystkiego został na przykład Jerzy Owsiak – zwraca uwagę prof. Ryba. Przyznaje, że Lech Wałęsa często kompromituje się swoimi wypowiedziami, ale z punktu widzenia mediów głównego nurtu ma to niewielkie znaczenie. – Elity III RP mogą zrobić z Wałęsy człowieka z siekierą i prostaka. Tak było na początku lat 90., kiedy konkurował z Mazowieckim, ale później wszedł w ich przestrzeń. Został intelektualistą, autorytetem moralnym, punktem odniesienia. Według nich nie ma znaczenia, że ze strony Wałęsy często nie słyszymy ani prawdy, ani fałszu. Na ogół mamy do czynienia z bełkotem, do którego nawet trudno się odnieść. To ma działać wyłącznie na emocje, nie na rozum – ocenia prof. Ryba. Podkreśla, że media głównego nurtu tylko utwierdzają Wałęsę w przekonaniu o jego rzekomej wielkości. – Analizują jego słowa, traktując je poważnie, mimo że bywa, iż jest to po prostu śmieszne. Stał się karykaturą. Mamy do czynienia z dyktaturą ciemniaków, bez rozumności.
#NaŻywo | @NawrockiKn: Przed nami wielkie zadanie. Tak, wygraliśmy bitwę o Polskę, wygraliśmy wybory, mimo że nikt nie dawał nam szans na zwycięstwo — nie dawały ich sondaże, media, prasa. To było zwycięstwo społeczeństwa obywatelskiego. Gwarantuję, że jeśli ktoś będzie chciał… pic.twitter.com/KNdtiPTOdP
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) June 22, 2025