W niedzielę rano maszynista pociągu zgłosił telefonicznie nieprawidłowości w infrastrukturze kolejowej w rejonie miejscowości Życzyn pow. garwoliński, w pobliżu stacji PKP Mika - poinformowała Komenda Wojewódzka Policji z siedzibą w Radomiu. Według mazowieckiej policji, wstępne oględziny torowiska wykazały uszkodzenie jego fragmentu. Jak się okazuje, doszło do aktu dywersji.
Wiele do życzenia pozostawiają rządowe działania. Wczoraj członkowie rządu milczeli, a dziś potwierdzili sabotaż. Premier Donald Tusk na konferencji prasowej, z której nie wynikło nic nowego, się jednak nie pojawił. Mimo to, członkowie rządu twierdzą, że... wszystko jest w porządku.
"Zupełnie nie widzę zaniedbań. Wszystkie reakcje wszystkich służb są właściwe, w odpowiednim czasie prowadzone" - zarzekał się Wojciech Balczun, minister aktywów państwowych, występujący dziś w TVP w likwidacji.
Dzisiejsza konferencja czterech ministrów, wystąpienie pana premiera, który udał się na miejsce tego zdarzenia. Wszyscy zareagowali odpowiednio, bez żadnego opóźnienia
– dodał minister.
Warto tu zaznaczyć, ze informacja o dywersji na kolei została potwierdzona przez premiera Tuska dziś, podczas gdy wczoraj jako pierwsza informację tę podała TV Republika, powołując się na starostę pow. garwolińskiego Iwonę Kurowską. W tym samym czasie rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka twierdziła, że nic nie wskazuje na działanie człowieka.
Nic dziwnego, że opozycja krytykuje rząd za takie działania, ale minister aktywów państwowych nie widzi problemu.
- A to, że opozycja tak reaguje, no to zawsze szuka dla siebie paliwa politycznego. Tylko wydaje mi się, że powinna być jednak jakaś refleksja, że kiedy mówimy o bezpieczeństwie państwa, obywateli, to tutaj już doraźne cele polityczne nie powinny dominować - stwierdził Balczun.
