Jedną z kwestii poruszonych w amerykańskim raporcie o stanie demokracji w Polsce jest sprawa stawiania zarzutów i wysuwania bezpodstawnych oskarżeń pod adresem polityków PiS. - Skutki takich „cywilnych wyroków śmierci” trwają, a sprawy nie są rozstrzygane. Ale reputacja jest nadszarpnięta. To klasyczna walka prawna, a duża liczba takich przypadków nie prowadzi do żadnego innego wniosku niż to, że jest to świadoma strategia rządu - wskazują autorzy dokumentu.
W opublikowanym we wtorek raporcie były dyplomata Matthew Boyse i ekspert Fundacji na rzecz Obrony Demoracji (FDD) Peter Doran bronią część zmian - w tym w wymiarze sprawiedliwości - wprowadzonych przez PiS.
Ponadto szeroko krytykują zmiany wprowadzone przez koalicję rządzącą po przejęciu władzy, wymieniając m.in. zmiany w mediach publicznych, sądownictwie, "czystki" w MSZ, a także ściganie i śledztwa polityków PiS przez wymiar sprawiedliwości.
Tej ostatniej kwestii poświęcono w dokumencie sporo miejsca. Jak przypominają autorzy dokumentu, "przed wyborami w 2023 r. politycy KO mówili w apokaliptycznych słowach, że demokracja jest zagrożona w najważniejszych wyborach od 1989 r., sygnalizowali również zamiar ścigania polityków PiS w niespotykanym dotąd stopniu".
"Obiecywali ścigać prezydenta Dudę, premiera Morawieckiego, prezesa NBP Adama Glapińskiego i innych, twierdząc, że są winni poważnych przestępstw. KO zobowiązała się do ścigania osób za „łamanie Konstytucji i praworządności” zaostrzyła podziały w kraju, ponieważ może postawić ministrów PiS i innych wysokich rangą polityków, w tym nawet byłego premiera Morawieckiego i Kaczyńskiego, przed sądem za czyny, które, ściśle rzecz biorąc, nie są przestępstwami. Od tego czasu rząd kierowany przez KO oskarżył urzędników PiS o szereg działań, za które zobowiązał się pociągnąć ich do odpowiedzialności karnej. Politycy KO używali histerycznego języka, takiego jak „pociąganie zła do odpowiedzialności”, potępianie poprzedników jako „złodziei, łobuzów, ludzi bez sumienia” i grożenie, że zostaną usunięci z życia publicznego"
– przypomniano.
Wskazano, iż "rząd realizuje swoją obietnicę wyborczą, stosując szeroki wachlarz środków, aby
ukarać opozycję — co wzbudziło uzasadnione obawy, że przekroczono granicę".
"Od czasu objęcia urzędu przez rząd KO w grudniu 2023 r., polska opinia publiczna była raczona nieustannym strumieniem doniesień medialnych o domniemanych przestępczych zachowaniach wokół polityków i urzędników PiS. Niektóre doniesienia mówią o dochodzeniach prowadzonych przez agencje takie jak wojskowy kontrwywiad. Wiele z tych historii pojawia się na podstawie kontrolowanych przecieków ze źródeł państwowych. Po przeciekach często wkrótce potem następują oświadczenia rządowe lub funkcjonariuszy organów ścigania, co pozostawia wrażenie skoordynowanego działania. Termin "przestępca" regularnie pojawia się w mediach w związku z PiS"
– czytamy w raporcie.
Dodano, iż publikacje "są często wstępne i nieszczegółowe, ale otaczają osoby — które są niewinne, dopóki nie udowodni się im winy — aurą wykroczenia, podczas gdy często nie zostały oskarżone o przestępstwo, a tym bardziej skazane za nie".
"Skutki takich „cywilnych wyroków śmierci” trwają, a sprawy nie są rozstrzygane. Ale reputacja jest nadszarpnięta, ludzie są obciążeni kosztami prawnymi i innymi konsekwencjami, podczas gdy zapach przestępczości pozostaje. To klasyczna walka prawna, a duża liczba takich przypadków nie prowadzi do żadnego innego wniosku niż to, że jest to świadoma strategia rządu. KO tak regularnie wnosi oskarżenia karne przeciwko urzędnikom PiS, że stwarza wrażenie, że prowadzi politykę walki prawnej. Niektórzy z oskarżonych mogą być winni przestępstw, ale niewielka liczba wyroków skazujących przeciwko dużej liczbie zarzutów rodzi pytania"
– podkreślają autorzy raportu.
W raporcie jest też mowa o "dramatycznych aresztowaniach" polityków PiS.
"Doszło również do dramatycznych aresztowań polityków PiS i osób powiązanych z partią. Trudno rozróżnić, kto ma rację w tych przypadkach, ponieważ sądy wydają różne orzeczenia, podczas gdy rząd uważa zatrzymania za uzasadnione, a PiS twierdzi odwrotnie. Sprawy zazwyczaj obejmują publiczne oskarżenia o przestępczość i/lub zawieszenia immunitetu parlamentarnego, zatrzymanie, a często brak procesu lub bardzo opóźniony proces. Najbardziej spektakularny przypadek miał miejsce, gdy policja wkroczyła do Pałacu Prezydenckiego w styczniu 2024 r., aby aresztować posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika za domniemane nadużycie władzy, gdy kierowali Centralnym Biurem Antykorupcyjnym w 2007 r."
– czytamy.
Dodano, iż "rząd również pozbawił immunitetu posła Marcina Romanowskiego, aby mógł
zostać oskarżony o udział w „zorganizowanej grupie przestępczej” - przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE) Theodoros Rousopoulos musiał przypomnieć marszałkowi Sejmu Simonowi Hołowni, że Romanowski korzysta z immunitetu jako członek PACE i że postępowanie przeciwko niemu powinno zostać zawieszone".
"Rząd starał się również pozbawić immunitetu posła i byłego ministra sprawiedliwości Michała Wosia, podczas gdy prowadzi dochodzenie w sprawie szeregu zarzutów związanych z domniemanym nadużyciem władzy. Rząd zatrzymał nawet warszawskiego księdza Michała Olszewskiego, pod zarzutem korupcji związanej z przedsięwzięciem charytatywnym i trzymał go w areszcie tymczasowym przez prawie siedem miesięcy, zanim niedawno go zwolniono. Te sprawy mogą mieć lub nie mieć podstaw, ale metody są podobne i obejmują winę, zanim zostanie udowodniona"
– podkreślono.