To tylko zupełny drobiazg, promil, czasem się zdarza, a zrobiono z tego balon medialny. Minister Żurek w stylu przypomina nieco byłego marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, którego ponad 200 przypadkowo dobranych, nieznających się osób wspólnie postanowiło wrobić w aferę kopertową. Przy czym, abstrahując od stylu, jeden był bardziej dydaktyczny, drugi próbuje być groźny, obaj mają sporo cech podobnych. Ktoś złośliwy mógłby jednak uznać, że panowie harmonijnie łączą głupotę z nieuczciwością. W przypadku Waldemara Żurka inna sprawa pokazuje jednak, w jakim państwie bezprawia żyjemy i niestety żyliśmy. Jeszcze niedawno był sędzią, także w sprawach związanych z polityką, takich choćby jak sprawa prof. Wojciecha Roszkowskiego. „Wylosował się” jakoś przypadkowo. Miejmy nadzieję, że epopeja Waldemara Żurka za dwa lata skończy się definitywnie, a postępowanie ekstradycyjne, bo nie mam wątpliwości, że będzie konieczne, pójdzie sprawnie.
Żurek wszystko wie
Ci, którzy czekali na ten ważny moment, spicz, na naszego szeryfa od maszyny sprzątającej, nie zawiedli się. Po kilku dniach minister sprawiedliwości Waldemar Żurek zabrał głos. Poszedł do programu Bogdana Rymanowskiego i bez sprawdzania, nie znając szczegółów, arbitralnie orzekł, że afery praktycznie nie było.