Sześć lat wcześniej, w sierpniu 1981 roku, swoje Westerplatte – w sensie dosłownym – miał tu Czesław Nowak. Wywalczył, aby na żołnierskie mogiły cmentarza obrońców Westerplatte wrócił krzyż. Postawili go w 1946 roku gdańscy portowcy z inicjatywy kpt. Franciszka Dąbrowskiego, zastępcy mjr. Henryka Sucharskiego, w miejscu, gdzie zginęło najwięcej Westerplatczyków. Ale w 1962 roku do Gdańska miał przyjechać Nikita Chruszczow i krzyż zniknął (kierowca, który miał wyrzucić krzyż na śmietnik, przewiózł go potajemnie nocą do parafii świętej Jadwigi w Nowym Porcie; miejsce krzyża na Westerplatte zajął sowiecki czołg T-34). W sierpniu 1980 roku brygadzista Czesław Nowak organizował w Zarządzie Portu Gdańsk strajk, pamiętając o krwawym doświadczeniu grudnia 1970 roku. Obok postulatów ekonomicznych i niepodległościowych nie zapomniał o krzyżu Dąbrowskiego, o czym mówili portowcy Westerplatczycy. Wraz z kolegami Nowak pojechał do parafii, wykopał krzyż, który stał wśród bzów, i na przyczepie ciągnika przewiózł go na półwysep. Ale to był dopiero początek walki. Komuniści odpowiedzieli obroną czołgu – symbolu nienaruszalnej przyjaźni polsko-radzieckiej. Kolejny kryzys, a nawet rozlew, krwi zatrzymał kompromis – czołg został, ale razem z krzyżem. 30 sierpnia 1981 roku w obecności kilkunastu tysięcy osób bp Lech Kaczmarek odprawił przed przywróconym krzyżem Mszę świętą. Wziął w niej udział ks. Jerzy Popiełuszko, a Jan Paweł II podczas audiencji w Castel Gandolfo 6 września powiedział: „Ze wzruszeniem dowiedziałem się, że przywrócono na Westerplatte krzyż, który tam stał”. Ale to nie koniec batalii o krzyż. W 1989 roku komuniści przestawili go bokiem do żołnierskich mogił. Walka Czesława Nowaka o przywrócenie krzyża w pierwotnym miejscu zakończyła się dopiero w 2010 roku (czołg zniknął z Westerplatte trzy lata wcześniej).