Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Marcin Herman,
02.03.2022 12:00

Vivat hetman Zełenski!

Ukraińcy od dawna mieli ducha wolności i determinację, ale od wieków nie mieli przywódcy z prawdziwego zdarzenia. Takiego, który naprawdę by ich połączył. Trzeba chyba sięgnąć daleko w przeszłość, do czasów hetmanów Mazepy, Chmielnickiego albo nawet Konstantego Ostrogskiego. W historii mniej odległej ani Semen Petlura, ani Stepan Bandera nie pociągnęli za sobą istotnej części narodu ukraińskiego, w zasadzie bardzo niewielką jego część.

W czasach komunizmu Ukraińcy również nie wykreowali dysydenckiego przywódcy, choć mieli niezłomnego poetę Wasyla Stusa – ale to za mało. Po odzyskaniu niepodległości nie dali jej sobie wyrwać za cenę utraty Krymu, daniny krwi w trakcie Majdanu i wojny w Donbasie. Ale potwierdzili, że są wolnym, prawdziwym, europejskim narodem, który chce o sobie stanowić. Wciąż jednak nie mieli hetmana ani klarownej spajającej ich idei. Dziś mają. Hetman nazywa się Wołodymyr Zełenski, a tradycja, na której Ukraina będzie się dalej budowała, to tradycja Wielkiego Księstwa Litewskiego, Kozaczyzny i Rzeczypospolitej.

 

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane