Oczywiście tabloidy, część mediów i opozycja wolałyby zobaczyć panią premier usuwającą własnymi rękami powalone drzewa, ministra Błaszczaka naprawiającego zniszczone dachy, a szefa i wiceministrów MON-u udrażniających Brdę. Jednak ludzie, którzy wolą, by pomoc była udzielana w sposób realny i efektywny, zgodzą się, że współczucie ze strony rządzących powinno być okazywane inaczej. Do bieżących działań na miejscu zabrali się straż pożarna i wolontariusze, w tym harcerze. Do oczyszczania rzeki zostało skierowane wojsko. Zadaniem pani premier i ministrów jej gabinetu jest ocenienie wszystkich potrzeb, uruchomienie wsparcia materialnego, koordynowanie pomocy, nadzorowanie systemu łączności. I rząd się tym zajął – skutecznym zarządzaniem, którego teraz poszkodowani tak bardzo potrzebują.
Rząd pomaga realnie
Rząd przechodzi egzamin z zarządzania kryzysowego. Właśnie z zarządzania, bo taka przede wszystkim jest jego rola. Po nawałnicach, które spowodowały śmierć ludzi i olbrzymie zniszczenia, pomoc doraźna jest potrzebna, ale nic nie da bez skutecznego administrowania na poziomie centralnym.