Odebrać Rosji Ukrainę – to odebrać podstawy teoretyczne „projektu Rosja”. Rosja czerpie bowiem swoją legitymację do istnienia jako imperium i podbojów, obwołując się spadkobiercą Rusi Kijowskiej i Bizancjum (Trzeci Rzym). A prawda jest taka: Moskwa zaczęła rosnąć dopiero pod panowaniem imperium mongolskiego, którego była częścią aż do końca XV w. Kijów, integralna część średniowiecznej Europy, był pod panowaniem mongolskim ledwie przez kilkadziesiąt lat, a wyzwolony został przez litewskiego księcia Giedymina. Pretensje Rosji do Ukrainy (podobnie jak do Białorusi) nie mają podstaw innych niż siła. Tylko przywrócenie panowania nad Kijowem pozwoli Rosji znowu snuć bajki o Trzecim Rzymie. Problem dla Kremla polega jednak na tym, że jego agresywna polityka od 2014 r. skłoniła samych Ukraińców i Białorusinów do sięgnięcia do swojej historii. I już wiedzą, że Ruś to nie Rosja.