Internauci natychmiast wypomnieli politykowi Platformy, że w 1968 r. był już działaczem PZPR, bo zapisał się dwa lata wcześniej i robił karierę w komitecie na swojej uczelni. Ale to, że Rosatiego szybko wyśmiano, nie oznacza przecież, iż POstkomuna zrazi się do podszywania się pod opozycję i tradycje Solidarności. Widać było wyraźnie w kampanii Trzaskowskiego, że tym ludziom, wiernym układowi z Kiszczakiem i Jaruzelskim, to łgarstwo jest do czegoś bardzo potrzebne. Czekam teraz na zwierzenia o tym, jak byli pałowani przez ZOMO inni politycy PO: Włodzimierz Cimoszewicz, Marek Borowski czy Danuta Hübner. Kwiat takiej właśnie „opozycji” i „bohaterów” walki o wolność znajduje się właśnie w szeregach Platformy. Jednym słowem – przebierańcy.