To szczególnie trudne czasy dla bezpieczeństwa europejskiego i nie można wykluczyć przedłużającego się na tygodnie i miesiące konfliktu zbrojnego na terytorium Ukrainy, wywołanego rosyjską agresją militarną na ten kraj. W przededniu napaści Moskwy na Kijów, a więc największego wyzwania dla europejskiego bezpieczeństwa, przed jakim stoi nie tylko Unia Europejska, lecz także Sojusz Transatlantycki, w drugiej połowie lutego odbyła się w Monachium tradycyjna, prestiżowa konferencja bezpieczeństwa.
Rosja bojkotuje i śmieje się w twarz...
W konferencji tej wzięło udział ponad 30 przywódców państw, 100 ministrów oraz wielu szefów ważnych organizacji międzynarodowych, takich jak Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO), Unia Europejska (UE) i Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ). W okresie militarnego konfliktu między Rosją a Zachodem wrze z każdą mijającą minutą. Sekretarz generalny ONZ António Guterres stwierdził w Monachium, że obecne zagrożenia dla pokoju światowego są prawdopodobnie „bardziej zróżnicowane i poważniejsze” niż w czasach zimnej wojny.
Zachował się skądinąd jak symetrysta: pośrednio nawiązując do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, wezwał „wszystkie strony do bardzo ostrożnej retoryki”. Wypowiedzi publiczne powinny mieć na celu – według byłego socjalistycznego premiera Portugalii, a dziś przywódcy sparaliżowanych w sensie decyzyjnym Narodów Zjednoczonych – „zmniejszenie napięć, a nie ich rozpalanie” (sic!).
Warto zauważyć, że chociaż w konferencji uczestniczyli wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamala Harris, sekretarz stanu USA Antony Blinken i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, nie było – kilkadziesiąt godzin przed agresją ze strony Moskwy – reprezentacji rosyjskiej.
Nieco ponad tydzień przed rozpoczęciem konferencji w Monachium rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że prezydent Rosji Władimir Putin nie weźmie udziału w monachijskiej konferencji ani osobiście, ani za pośrednictwem łącza wideo. Dało to wystarczający asumpt do stwierdzenia, że przepaść między Rosją a Zachodem się pogłębia, a perspektywy potencjalnego zbliżenia stawały się z każdym dniem coraz bardziej iluzoryczne. W stolicy Bawarii wiceprezydent Kamala Harris powiedziała, że jest to decydujący moment w historii i że Zachód ma „siłę dzięki jedności”. Zapewniła, że rosyjska agresja na Ukrainę spotka się z adekwatną reakcją NATO.
Polski głos:„To szerszy plan Kremla”
Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, chciała rozwiać obawy związane z „niebezpiecznym myśleniem Kremla, wywodzącym się wprost z mrocznej przeszłości” i powiedziała, że UE opracowała „solidny i kompleksowy pakiet” możliwych sankcji finansowych wobec Rosji.
Pisałem już wcześniej na łamach „New Delhi Times” i powtarzam, że zarówno UE, jak i USA oraz NATO powinny przyznać pierwszeństwo poglądom takich państw, jak Polska i kraje bałtyckie, które są geograficznie położone najbliżej strefy obecnej wojny i będą najbardziej narażone, jeśli rosyjska agresja na Ukrainę się powiedzie.
Premier Mateusz Morawiecki w swoim wystąpieniu na konferencji bezpieczeństwa w Monachium przestrzegł społeczność międzynarodową, że agresja Rosji na Ukrainę będzie pierwszym krokiem w jej szerszym planie odbudowy wpływów Kremla w byłych republikach sowieckich i Europie Środkowo-Wschodniej. – Jeśli nie zostanie to zatrzymane, konsekwencje będą daleko idące nie tylko dla bezpieczeństwa europejskiego, lecz także dla porządku międzynarodowego. Wszystkie kraje są równe i uprawnione do życia w pokoju – powiedział szef polskiego rządu i wezwał Unię Europejską do nałożenia surowszych sankcji na Rosję, a także do zwrócenia większej uwagi na kwestię europejskiego bezpieczeństwa energetycznego.
Jedynie surowe sankcje nałożone na Rosję mogą działać jako pewien środek odstraszający od dalszej rosyjskiej agresji. Wydawanie jednoznacznych potępień na spotkaniach dyplomatycznych i konferencjach dotyczących bezpieczeństwa nie będzie – według Polski – miało wpływu na Rosję. Cóż, i tym razem, jak zobaczyliśmy już po kilkudziesięciu dosłownie godzinach – mieliśmy rację.
Świat czekał, a Kreml oskarżał o... dezinformację!
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa uznała monachijską konferencję bezpieczeństwa za zgromadzenie, które zamiast skupić się na „misji rozwiązywania problemów związanych z bezpieczeństwem, oddaje się atakom dezinformacyjnym, szerząc fałszerstwa i demonstrując własną głupotę”.
Teraz stało się jasne, że Rosji przeszkadzają zwykłe rozmowy i spotkania liderów na bawarskiej konferencji. Na tym właśnie forum prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zadał zachodnim przywódcom zasadne pytanie: „Na co czekacie?”. I dalej zauważył: „Nie mamy broni (...). Ale mamy prawo – prawo do żądania przejścia od polityki ugodowej do zapewniającej bezpieczeństwo i pokój”.
Na koniec tego artykułu chciałbym powiedzieć tylko jedno: Zachód musi działać i działać teraz, bo inaczej będzie za późno.
Jest to polska wersja artykułu, który ukazał się w „New Delhi Times” pod tytułem „Poland warned against. Days before war of Russia”. Powstał on tuż przed agresją Rosji na Ukrainę i przewidział, do czego może doprowadzić polityka ustępstw Zachodu. Nadtytuł, tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji „Gazety Polskiej Codziennie”