Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Tadeusz Płużański,
17.05.2018 19:17

Polska bez dekomunizacji

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie zakwestionował decyzję wojewody warmińsko-mazurskiego w sprawie zmiany nazwy ulicy Dąbrowszczaków. Co się nie spodobało, a właściwie kto się nie spodobał miejskim radnym? Erwin Kruk, mazurski poeta i działacz Solidarności. Pretekstem stało się to, że patronem ulicy można zostać pięć lat po śmierci, a Kruk zmarł w 2017 r. Ale nie Kruk był tu najważniejszy, lecz Dąbrowszczacy, których polski niepodległościowiec miał zastąpić.

Działacze Partii Razem – obrońcy Marksa i Baumana – bronią też stalinowskich brygad międzynarodowych walczących w Hiszpanii. Że żadni z nich komuniści, tylko demokraci i postępowcy. Rację Zandbergowcom przyznał – o zgrozo – sąd.

Uznał, że w komunistycznej brygadzie im. Dąbrowszczaków walczyli nie tylko komuniści, a właściwie komuniści stanowili mniejszość. Większością mieli być – zdaniem sędzi Katarzyny Matczak – ochotnicy o najróżniejszych poglądach politycznych: socjaliści, związkowcy, robotnicy, nawet działacze sanacyjni. Dlatego ulica nie może zostać „zdekomunizowana”. To dobre, bo sędzia – zamiast zaprosić ekspertów historyków – sama zabawiła się w historyka. I wie lepiej, ilu Dąbrowszczaków było komunistami, i ma być to liczba niewystarczająca do dekomunizacji. Olsztyn jest zresztą ostoją czerwonego. W sercu miasta, niedaleko ul. Dąbrowszczaków, wciąż straszą „szubienice” – wielki pomnik ku czci Armii Sowieckiej autorstwa czerwonego Xawerego Dunikowskiego. Teraz Kraków. Tamtejszy Wojewódzki Sąd Administracyjny też nie zgodził się na zmianę patronów krakowskich ulic, również uchylając zarządzenie wojewody dekomunizujące ich nazwy. IPN zakwestionował m.in. Wincentego Danka, nie tylko byłego rektora Wyższej Szkoły Pedagogicznej, ale też działacza PZPR, przewodniczącego komisji wyborczej w Krzeszowicach podczas sfałszowanych przez komunistów wyborów w 1946 r., walczącego z Kościołem i religią. Także Józefa Marcika, partyzanta AL i GL, działającego w Czerwonym Harcerstwie. Tu sędziowie nie udawali nawet historyków. Takich miejsc jest w Polsce więcej. I jak tu powiedzieć, że Rzeczpospolita – choćby symbolicznie – została zdekomunizowana?
 

Reklama