Pierwszy marsz, zorganizowany na fali orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego o niezgodności z Konstytucją RP aborcji eugenicznej, zgromadził tłumy, głównie wulgarnych nastolatek, ale jednak tłumy. Ponoć broniły wolności wyboru kobiety. Wyboru: mordować czy nie mordować niepełnosprawnych dzieci. Po tej pierwszej demonstracji władze strajku zdefiniowały swoje postulaty jako prawo do aborcji na życzenie, czyli o wiele szerzej niż na początku. Ciekawe, czy za taką rozszerzoną wolnością wyboru również pójdą tłumy? Pewnie tak. A co będzie następne? Prawo do bicia (a może zabijania) księży, profanacji kościołów, lania tych, co się nie zgadzają? Właśnie tak się zaczynają rewolucje. I jeśli państwo polskie znów wykaże wobec agresywnego, wulgarnego tłumu feministek i lewaków swoją słabość, wszystko się może zdarzyć…
Państwo przed egzaminem
Tak zwany Strajk Kobiet zapowiada na najbliższą sobotę kolejne już zamieszki „ze względu na przypadającą właśnie 28 listopada rocznicę przyznania polskim kobietom praw wyborczych”.