Warszawa to druga po Paryżu stolica, jaką zamierza odwiedzić po swoim wyborze nowa szefowa Komisji Europejskiej - Ursula von der Leyen. To świadczy o tym, że Polska zajmuje ważne miejsce w planach nowej przewodniczącej. Chociaż jej wystąpienie w Parlamencie Europejskim oraz oficjalnie zaprezentowany program budzić mogą z naszego punktu widzenia niepokój, to jednak ważne jest także nastawienie i otwartość na dyskusję.
Szczególnie niebezpiecznie wygląda pomysł, nazwany w założeniach programowych niemieckiej polityk „Europejskim Zielonym Ładem”. Chodzi tu rzecz jasna o dekarbonizację europejskiej gospodarki i osiągnięcie tzw. neutralności klimatycznej. Cel ten, zdaniem nowej szefowej KE ma zostać osiągnięty do 2050 roku. Aby do tego doszło, konieczne są daleko idące wyrzeczenia, których nasza gospodarka może nie wytrzymać. W treści założeń programowych Ursuli von der Leyen wyczytać można: „Naszym obecnym celem jest redukcja emisji o 40% do 2030 r. Musimy jednak być bardziej ambitni. Emisje dwutlenku węgla muszą mieć swoją cenę. Każda osoba i każdy sektor będą musiały wnieść swój wkład”. Dla nas ten wkład to kolosalny wydatek związany ze wzrostem cen energii oraz koniecznością nabywania po kosmicznych stawkach uprawnień do emisji CO2. To może zahamować rozwój naszego kraju i uniemożliwić pełne wykorzystanie potencjału naszej gospodarki, nie mówiąc o niewykorzystanych zasobach geologicznych, jakimi dysponujemy.
Sporym problemem jest także kwestia rosnącego w Unii protekcjonizmu. Widać to było jak na dłoni pod koniec zeszłej kadencji Parlamentu Europejskiego. Wówczas procedowany był tzw. pakiet mobilności, który w praktyce mógł zniszczyć polski sektor transportowy, świetnie radzący sobie na unijnym rynku. Wiele wskazuje na to, że podobnych pomysłów nie zabraknie także w tej kadencji PE. Ważną rolę odegrać tu może Komisja Europejska, która jako jedyna posiada na poziomie unijnym inicjatywę ustawodawczą. Jeśli zatem przewodniczącej KE faktycznie zależy na wzmacnianiu rynku wewnętrznego, powinna jasno zadeklarować swój sprzeciw wobec inicjatyw jawnie w niego uderzających.
Last but not least to oczywiście tematyka personalna. Pytanie, kto będzie polskim komisarzem i jaką dostanie tekę, jest obecnie niezwykle aktualne. Warto tutaj postawić sprawę jasno i uzyskać jedno z kluczowych stanowisk odpowiedzialnych, np. za gospodarkę lub energetykę. Wydaje się, że taka opcja jest na stole, szczególnie że pani von der Leyen w dużej mierze zawdzięcza wybór na jedno z najwyższych w Unii stanowisk polskiemu rządowi.