Były szef Bundestagu Wolfgang Schaeuble w wywiadzie dla „Tagesspiegel” przyznał: to Lech Kaczyński miał rację co do Rosji. Polityk CDU przyznaje też, że o imperialnej polityce Rosji jakoś w Berlinie jednak wiedziano, ale: „wiedzieliśmy, ale nie widzieliśmy”. To hipokryzja.
Niemcy wolały budować swoją siłę polityczną i gospodarczą we współpracy z Rosją, niż reagować na jej barbarzyństwo i zbrodnie. Dopiero ujawniane kolejne przykłady ludobójstwa dokonywanego przez Moskali na Ukrainie zmuszają polityków niemieckich do przyznawania Polsce racji. Kilka dni przed Schaeublem zrobiła to szefowa KE Ursula von der Leyen, ale… niewiele to zmienia. Polityka niemiecka nadal nie wybiera w praktyce działań zgodnych z etyką i przyzwoitością, tylko z nihilistycznym pragmatyzmem. Pomocy dla Ukrainy na miarę możliwości i potencjału Niemiec walczący z Rosją wciąż nie mogą się doczekać. Ale nigdy za mało powtarzać – to politycy i rząd Prawa i Sprawiedliwości mówili o niebezpieczeństwach związanych z neoimperialną polityką Rosji i zagrożeniu dla bezpieczeństwa energetycznego Europy. A nie robili tego politycy POstkomuny ani nie czynił tego Donald Tusk. Między innymi dlatego, że taką linię wyznaczał im Berlin.