Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Jerzy Lubach,
11.07.2021 11:11

Niech prawo zawsze prawo znaczy…

Już w rok po sławetnym „upadku komunizmu” w 1989, żeby dowiedzieć się nieco prawdy o Polsce i świecie, trzeba było pożegnać się na zawsze z „Gazetą Wyborczą”, pozbawioną symbolu Solidarności przez Lecha Wałęsę; była to bodaj jedyna dobra rzecz, jaką zdziałał. Na stronie tytułowej „wybiórczej” zamiast napisu pozostała czerwona plama, stanowiąca przedtem jego tło. Odkrywaliśmy wówczas nowe pisma – „Tygodnik Solidarność”, dziennik Wierzbickiego „Nowy Świat” w 1992 przekształcony w tygodnik „Gazeta Polska” i „Najwyższy Czas!” Korwin-Mikkego. Z szyderczej rubryki w tym ostatnim zaśmiewaliśmy się do rozpuku z wiadomości o kretyńskich „Postępach postępu”, czyli pierwocinach politpoprawności. 30 lat później nie jest nam do śmiechu, bo większość tych kretynizmów uzyskała w krajach zachodnich sankcję prawną.

Teraz zaś zarówno UE, jak i zideologizowane lewacko przez administrację Bidena USA usiłują na Polsce wymusić, by i u nas zaczęło obowiązywać prawo, w którym „wszystko jest dzisiaj na lewo”, jak celnie zauważył francuski surrealista Boris Vian.

Kto prawo stanowi

Stąd konflikt podstawowy, czyli próba narzucenia państwom członkowskim UE wyższości unijnych regulacji prawnych nad miejscowymi legislacjami, nie wyłączając nawet konstytucji. Co prawda możni tego towarzystwa, jak Niemcy, orzeczeniem swego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego dla siebie zastrzegli coś wręcz odwrotnego, czyli wyższość swej konstytucji nad każdym prawem unijnym, no ale co się należy narodowi panów, to wszak nie jakimś tam polskim untermenschom...

Rozszerzając pierwszą wypowiedź plenipotenta Berlina po podjęciu przezeń misji naprawczej w niepokornej Polsce – „doprowadza do furii” ich wszystkich przekonanie nadwiślańskiego ludu, że to on jest suwerenem w swoim kraju, a nie „najwyższa kasta” sędziowska na zlecenie obcych sił dowolnie wykoślawiająca i tak kiepskie prawo odziedziczone po komunie i mozolnie naprawiane wbrew furiackiemu właśnie oporowi.

Ale nawet to ułomne prawo, gdyby je uczciwie stosować, wystarczyłoby całkowicie do obalenia uroszczeń płynących zarówno z Unii, jak i Stanów Zjednoczonych, czy – w innej sprawie – z Izraela. Nawet obradujący w „prawidłowym” składzie poprzedni Trybunał Konstytucyjny orzekał w duchu wyższości polskiej konstytucji nad ustawo-dawstwem międzynarodowym, a obowiązujące przepisy Kodeksu karnego pozwalają ścigać jako zdradę stanu takie ekscesy z czasów rządów Tuska & Co., jak zapraszanie ministra wrogiego mocarstwa do instruowania polskich ambasadorów czy, jeszcze gorzej, nawiązanie współpracy przez polskie służby specjalne z policją polityczną tegoż agresywnego w skali światowej państwa, spadkobierczynią zbrodniczych formacji komunistycznych.

Kto narusza praworządność

Podobnie jak urzędujący wówczas premier Tusk i jego ministrowie: spraw zagranicznych Sikorski i obrony Siemoniak, siedzieć dziś powinien marszałek Senatu Grodzki prawem kaduka rozmawiający sobie w Brukseli o „naruszaniu praworządności w Polsce”, jak i totalopozycyjni europosłowie głosujący za uchwałami uderzającymi w Polskę. Mówią o tym wprost cytowane już kiedyś przeze mnie paragrafy Kodeksu karnego, na mocy których każdy uczciwy sąd bez wahania skazałby na długie lata więzienia każdego z wyżej wymienionych:

„Art. 128. Zamach na organ konstytucyjny RP
§ 3. Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.
„Art. 129. Zdrada dyplomatyczna
Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.

Tak, wszyscy wiemy, że ów „uczciwy sąd” to niestety w Polsce w dużym stopniu konstrukcja czysto teoretyczna, ale jednak w obliczu powszechnego zainteresowania takimi sprawami nawet źle życząca państwu polskiemu kasta miałaby trudności z bezczelnym ukręceniem łba oskarżeniu. W końcu „komisja Rywina” doprowadziła do upadku rządów neokomuny, a Sowa i Przyjaciele pogrążyli polszewików.

Niech sprawiedliwość sprawiedliwość znaczy

Ale niestety, równie smutny jak przekonanie o braku obiektywizmu sądów jest brak zgłaszania takich skarg przez organy państwa. Dlaczego nie siedzi ani jeden prominentny przestępca powiązany z poprzednią władzą? Była prezydent Warszawy, która sama przyznała, że jej magistrat był centralą zorganizowanej grupy przestępczej dokonującej masowych przekrętów z „reprywatyzacją” nieruchomości w stolicy, zamiast tłumaczyć się przed sądem, wykłada prawo studentom na Uniwersytecie Warszawskim! Ciekawe, jakiego stosunku do prawa ich nauczy?

W sprawie tajemniczej „katastrofy” smoleńskiej z oskarżenia prywatnego, bo państwo w tej sprawie milczy, skazany został, i to tylko w zawieszeniu, jedynie Tomasz Arabski, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Tuska.

Dziś rozwija się sprawa gigantycznych przekrętów dokonanych przez innego z najbliższych zauszników Tuska, Sławomira N., sekretarza stanu w tejże kancelarii i szefa je-go gabinetu. Czyżby jego bezpośredni przełożony i patron nic nie wiedział o łapówkarstwie swego pupila, które można było podejrzewać już podczas „budowania” prze-zeń autostrad na Euro 2012, które doprowadziło do ruiny mnóstwo polskich firm, oszukanych przez… Kogo? Chińczyków, Marsjan? Czy przez „złote dziecko Platformy”, ministra transportu bezkarnego dzięki parasolowi ochronnemu rozpiętemu nad nim przez „kierownika”, jak w gangsterskiej grypserze nazywali swego premiera rozmów-cy z Sowy i Przyjaciół? Premiera, którego syn zatrudnił się za jego wiedzą i zgodą u innego gangstera, na zlecenie Niemców mającego wykończyć ów LOT, którego Tusk nie zamierzał bynajmniej bronić, co sam powiedział publicznie.

Róbmy swoje – jak Węgrzy

Aresztowanie pana N. zawdzięczamy rozpracowaniu go przez Ukraińców, wytoczenie sprawy osobnikowi o nazwisku Kramek, ewidentnemu rosyjskiemu agentowi, wielokrotnie wzywającemu do sparaliżowania państwa polskiego, napawa większym optymizmem. Może jednak pojawią się akty oskarżenia o bardzo poważne przestępstwa prominentów czołowej partii antypolskiej umoczonych zarówno w prostackie gangsterskie sprawki, jak i działanie na szkodę Polski, może jednoznaczne ze zdradą państwa.
Musimy tylko pamiętać, że składający hołdy CDU i Niemcom Tusk, niesłynący z chęci do ciężkiej pracy, został przez swych mocodawców zmuszony do rezygnacji z synekury w europarlamencie i zesłany na „front wschodni” po to, by te „polskie bunty” spacyfikować, i ma w tym poparcie wszystkich naszych wrogów na Zachodzie i Wschodzie – to wszak Niemcy obsypały go zaszczytami i pieniędzmi, a Rosja uważała go za „swojego człowieka w Warszawie”.

Nie oznacza to, że mamy się bać i ustępować! Bierzmy przykład z przyjaciół Węgrów, od lat ulubionego chłopca do bicia w UE. Nie przejmując się tym, premier Orbán wyrugował ze swego kraju fundacje Sorosa, zlikwidował zarazę gender na uniwersytetach, a teraz zabronił propagowania homoseksualizmu i zmiany płci w szkołach. Jak słusznie stwierdził minister Czarnek, w pocie czoła naprawiający straszliwe skutki „reform” Gowina: „Powinniśmy powielić te zapisy na gruncie polskim w całości!”.

Przypomnijmy więc w tym kontekście finalne wersy utworu, z którego zaczerpnąłem tytuł mego artykułu, czyli „Modlitwy 2” Juliana Tuwima z napisanych podczas II wojny światowej „Kwiatów polskich”:
„Przywróć nam chleb z polskiego pola,
Przywróć nam trumny z polskiej sosny.
Lecz nade wszystko – słowom naszym,
Zmienionym chytrze przez krętaczy,
Jedyność przywróć i prawdziwość:
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
A sprawiedliwość – sprawiedliwość”.

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane