Dzisiejsza Rosja jest w tragicznej sytuacji demograficznej. Mówi się, że putinowska Federacja Rosyjska adaptuje do swoich warunków nazizm, ściślej mówiąc, przekształca się w kombinację stalinizmu i hitleryzmu. Nową swastyką jest literą Z. To prawda, ale zwróćmy uwagę, że o ile siłą napędową nazizmu i komunizmu były nieprzebrane masy młodych mężczyzn, o tyle siłą napędową tego nowego putinowskiego naZZZizmu są tęskniący za ZSRS emerytki i emeryci. W imię ich urojeń ta wojna, bo to żelazny elektorat Putina. Mogą dużo krzyczeć, ale przecież nie pójdą na wojnę. Rosyjscy rezerwiści w średnim wieku też nie kwapią się na Ukrainę, ochotników nie ma. Swoje dzieci i wnuki też starają się uchronić przed wojskiem, o ile w ogóle je mają. To się nie może udać. Szczęście w nieszczęściu.
NaZZZizm starych bab i starych dziadów
W analizach agresji rosyjskiej na Ukrainę i analizach sytuacji w samym państwie terrorystycznym Rosja zbyt rzadko moim zdaniem bierze się pod uwagę kwestie demograficzne. Niegdyś Rosja i ZSRS wygrywały, bo jak głosi znana anegdota: „ludzi mamy dużo”. Nieważne, że wielu ginęło, można było rzucać kolejne i kolejne masy „mięsa armatniego”, często rzeczywiście odpowiednio zmotywowane.