Mieszkający i pracujący od 15 lat wraz z rodziną w Krakowie Mikołaj Susujew od początku rosyjskiej napaści publikuje na FB swoje analizy sytuacji, które mają ten walor, rzekłbym wręcz – przewagę – że może się posłużyć podwójną optyką – i polską, i ukraińską.
Dodam, że moje doświadczenie osobiste wielu już dziesięcioleci związków z tzw. Wschodem, obejmujące nie tylko Ukrainę, Białoruś i Rosję, ale i dalsze zakątki byłego Związku Sowieckiego, jak Kazachstan, Gruzja, Azerbejdżan, potwierdzają osadzone tu i teraz, w trójkącie Polska-Ukraina-Rosja diagnozy Susujewa, pozwalając je nawet rzutować na owo szersze geopolityczne tło, co uczynię w dużym piątkowym artykule.
I otóż zgadzam się z główną tezą jego ostatniego artykułu, że ta wojna JEST JUŻ PRZEZ UKRAINĘ WYGRANA! Co więcej, według mnie oznacza to także, że wygrała i Polska, nie tylko na „froncie wschodnim”, ale i w już trwającym zupełnie innym konflikcie o równie wielkiej skali – o kształt nowej Europy.
Szkoda by mi było skrótowo relacjonować świetnie uzasadnione tezy Pana Mikołaja, wolę spróbować namówić Redakcję, by je opublikowała w całości (potrzeby tłumaczenia nie ma, napisane po polsku!), nie bojąc się konkurencji jeszcze jednego „speca od ruskich”, wskażę więc tylko punkty kluczowe, w których całkowicie zgadzam się z autorem, a pozwalam sobie wyciągnąć jeszcze dalej idące wnioski.
A zatem – punktem wyjścia do przekonania, że Ukraina już wygrała, jest całkowita i naszym zdaniem definitywna zmiana mentalności narodu, który w wyniku rosyjskiego brutalnego najazdu w 2014 r. i teraz oraz topornej propagandy Kremla właśnie jako naród się w ogniu walki skrystalizował ostatecznie. W odróżnieniu od r. 1920, gdy polsko-ukraińska próba zatrzymania czerwonej Rosji załamała się właśnie z braku zaufania mas narodu do władz Ukrainy sprzymierzonej z Polską, dziś w sposób naturalny cały naród zaufał swoim przywódcom politycznym i armii, co stworzyło wewnętrzną twierdzę ducha, już niemożliwą do pokonania przez Moskali. Głównym błędem najeźdźców wedle Pana Mikołaja, z czym się całkowicie zgadzam, było zakwestionowanie samego istnienia Ukrainy i Ukraińców oparte na bezczelnie zafałszowanej historii, gdzie tożsamość i dziedzictwo Rusi Kijowskiej ukradła Moskwa.
Konsekwencje? Nawet podbój całej Ukrainy nie zapewniłby zwycięstwa Rosji, a sama przeciągająca się wojna oznacza początek jej ostatecznego końca, który być może – to nasze wspólne z Panem Susujewem przekonanie – nastąpi dużo szybciej, niż się spodziewają „poważni” analitycy. Więc na koniec tradycyjnie: Bayraktar!