Wspomniane przepisy mają dotyczyć tylko spółek o obrocie powyżej 50 mln euro. Mimo to przedstawiciele przedsiębiorców biją na alarm.
„Nie ma naszej zgody na przepisy, które zamiast walki z przestępstwami wydają się służyć głównie urządzaniu igrzysk wokół niektórych przedsiębiorców” – powiedział „Rzeczpospolitej” ekspert Konfederacji Lewiatan.
Dziwi tak wyrażone stanowisko. Jeśli bowiem firma nie ma nic do ukrycia, to nie ma czego się obawiać. A jawne dane podatkowe mogą być niezłą reklamą – każdy będzie mógł się przekonać, że firma X prosperuje i zasila nasz budżet milionami złotych. A jeśli brak wykazanego dochodu będzie wynikał z inwestycji, to wystarczy to podać do wiadomości, co też można z korzyścią wykorzystać marketingowo. No, chyba że firma ma coś do ukrycia – wtedy rzeczywiście może mieć podstawy, by się martwić ujawnianiem swoich danych.