Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow przyznał w rozmowie z „The Washington Post”, że rychła ukraińska kontrofensywa może nie spełnić oczekiwań zachodnich partnerów. Dodał, że przecież nie sposób przewidzieć, ile terytoriów uda się wyzwolić. Front może zostać przesunięty o 30, 100, a może 200 km.
Część obserwatorów odczytała to jako próbę obniżenia oczekiwań, jeżeli rzeczywiście nie uda się wyzwolić wszystkich okupowanych terytoriów. Ale jest też drugie dno w tej wypowiedzi. Pojawiają się w zachodniej prasie tu i ówdzie anonimowe sugestie, że jacyś wysocy urzędnicy z USA i innych krajów NATO niekoniecznie byliby zadowoleni, gdyby Ukraina wyzwoliła Krym, bo to rzekomo ostatecznie pogrążyłoby Rosję. Oczywiście są też głosy takie jak byłego dowódcy sił USA w Europie, wpływowego gen. Hodgesa, który wręcz zachęca Ukraińców do ataku na Krym. Tak czy inaczej, są widocznie inni wpływowi ludzie na Zachodzie, którym nie w smak byłaby zarówno zbyt ograniczona kontrofensywa, jak i zbyt szeroka. Te sprzeczne oczekiwania Zachodu pokazują, że wciąż nie wie on, co zrobić z Rosją.
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat.