Tym razem nie ze względu na sknerstwo zamożnych krajów zachodnich, które w trakcie negocjacji już sobie wywalczyły niczym nieuzasadnione rabaty, nie, tym razem chodzi o ideolo czys…, tfu, nader brudnej wody! Rozpanoszone w europarlamencie lewactwo uznało bowiem, że mętna deklaracja o jakimś powiązaniu rozdziału owych funduszy z tzw. praworządnością w duchu genderowo-aborcyjno-eutanazyjnym to za mało, by móc skutecznie przywalić sankcjami za rzekome nieprzestrzeganie praw człowieka ohydnym prawicowym reżimom Polski i Węgier. Jeśli UE jako całość ulegnie temu bezczelnemu szantażowi i postawi nam za warunek korzystania z owych funduszy przestrzeganie takiej praworządności, to powinniśmy w odwecie obwinić ją o nieprzestrzeganie podstawowych praw ludzkich i z tego powodu zaprzestać samemu (i skłonić do tegoż sojuszników) płacenia składek, z których wszak pochodzą owe pieniądze, które lewactwo chce nam za karę odbierać.