Z prymitywnymi zagrywkami tego typu mamy do czynienia każdego dnia. I tak oto senator Marek Borowski na Twitterze podaje kłamliwą informację, jakoby jakiś kuzyn prezydenta został zatrudniony w kancelarii w roli degustatora win, za co ma otrzymywać sowitą pensję. Senator postkomunista domagał się przy tym od pana prezydenta odpowiedzi, czy to prawda. Prezydent faktycznie zaszczycił go odpowiedzią i to oczywiste kłamstwo sprostował. To politykowi Platformy nie wystarczyło. Niby to dziękując za odpowiedź, zasugerował, że córka pana prezydenta „zarabia w kancelarii”. Prezydent znów zdementował – córka jest wolontariuszem. Na miejscu Andrzeja Dudy nie odnosiłabym się w przyszłości do wpisów ani Borowskiego, ani innych postkomunistów z PO. Tak bowiem, jak Polacy lekceważyli szczucie komunistycznej, PRL-owskiej propagandy, tak nie warto dziś zwracać uwagi na jej współczesną wersję.
Ignorować POstkomunę
Nie od dziś wiadomo, że Platforma Obywatelska, partia bez programu i intelektualnych możliwości do jego stworzenia, posługuje się produktem zastępczym w działalności programowej, czyli nienawiścią i kłamstwem. W pojęciu polityków totalnej opozycji to wystarczający sposób prowadzenia aktywności politycznej.