Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Igor Szczęsnowicz,
08.02.2022 17:57

Gotowi na podbój

„Zanim się obrócą, będziemy stali przy kanale La Manche” – ten fragment wywiadu, jakiego udzielił żelazny sojusznik Putina Alaksandr Łukaszenka rosyjskiemu propagandyście Władimirowi Sołwiejowi, powinni sobie wydrukować i powiesić nad łóżkami wszyscy zachodni dyplomaci, którzy uważają, że Kreml da się przekonać do ustępstw drogą dyplomacji.

Maski opadły, wymieniony cytat mógłby zostać wypowiedziany również przez Józefa Stalina i nikt by się nie zdziwił. Powrót do języka zimnej wojny pokazuje drogę, jaką chcą iść Rosja i Łukaszenkowa Białoruś. Jeśli ktoś z naiwniejszych polityków wciąż myśli, że to tylko taka szkoła negocjacji, to się może niedługo bardzo zdziwić. Dyplomaci Kremla może są prymusami w szkole pięknych słówek i mowie o miłującym pokój Władimirze Putinie, ale to Łukaszenka powiedział prawdę, być może pierwszy raz w życiu. W 1945 r. Stalinowi i jego armii udało się zniewolić i podzielić Europę przy milczącej zgodzie tchórzliwego Zachodu. Teraz Putin i jego podwładny z Mińska ponownie o tym marzą.

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że tym razem Zachód będzie o wiele mądrzejszy, a ci politycy, którzy od dawna siedzą w kieszeni u Putina, nie będą dopuszczani do podejmowania kluczowych decyzji.

Reklama