Twierdzą, że „w tym planie szczególną rolę wyznaczono kobietom, mającym wrócić do tradycyjnych ról, tzn. znosić w milczeniu przemoc domową, ciężar pielęgnowania dzieci, także tych dotkniętych niepełnosprawnością (…), jak również dokonać ograniczenia aspiracji zawodowych na rzecz rzekomo świętych obowiązków prokreacyjnych”. To bełkot i nieprawda, ale list jest ważny – pokazuje, jakie mamy kadry naukowe. Aż trudno uwierzyć, że wszyscy podpisani list czytali. Ale też skłania do pytania – dlaczego profesorki żądają finansowania przez ojczyznę ich wkładu w „zbiór teorii i praktyk społecznych” – jak określono w liście, czym jest nauka! – skoro tak wstrętne są im „ojczyźniane” wartości?
Doktorki i magistry
W środowisku akademickim trwa akcja przeciw ministrowi Przemysławowi Czarnkowi. Profesorki, doktorki i magistry – jak kalecząc polszczyznę, chcą się nazywać – opublikowały list przeciw działaniom związanym „z realizowaną przez władzę PiS-owską rewolucją »kulturową«, fundowaną polskiemu społeczeństwu, którego (sic!) kształt duchowy i intelektualny ma wyrażać podporządkowanie się Kościołowi katolickiemu i ideom bogoojczyźnianym, brak szacunku dla prawa, wrogość wobec innych, ksenofobia i zaściankowość”.