Polska już w 2005 r. mogła uniezależnić się od dostaw gazu z Rosji, gdyby w 2003 r. rząd Leszka Millera nie zerwał zawartej przez rząd Jerzego Buzka umowy w sprawie budowy gazociągu z Norwegii i nie wyraził zgody na rezygnację z drugiej nitki gazociągu jamalskiego. Już w 2001 r., gdy podpisywano umowę na dostawy gazu z Norwegii, Miller mówił, że „narusza ona interesy gospodarcze”. Niestety nie sprecyzował, czyje interesy miał na myśli, bo przecież nie interesy Polski. Realizacja kontraktu zapewniałaby dziś Polsce nie tylko niezależność energetyczną, lecz także najniższe ceny gazu w UE. Wkrótce po tym koncerny z Rosji i Niemiec ogłosiły plan budowy gazociągu Nord Stream 2. Jeżeli przypomnimy umowę, którą chciał podpisać Waldemar Pawlak, uzależniając Pol-skę od Rosji aż do 2037 r. przy najwyższej stawce ceny gazu czy opóźnienie przez Donalda Tuska rozpoczęcia budowy gazoportu w Świnoujściu, to nie powinna nikogo dziwić próba zamknięcia kopalni w Turowie.