Jeśli ktokolwiek wpadnie na jakikolwiek cenzorski pomysł i wymyśli pretekst ku temu, jest to premiowane. Dlatego zapewne nasi europosłowie znaleźli się w awangardzie europejskich pupilków niemieckich koncernów medialnych, domagających się cenzury na portalu X w ramach konkurencyjnej walki. Na pewno nie czystej. Przykład płynie jednak z kraju. Alvin Gajadhur, były główny inspektor transportu drogowego w GITD, usłyszał zarzuty o bezprawne ujawnienie wiadomości przeznaczonych wyłącznie na użytek służbowy. „Zbrodnia” polegała na krytyce obecnych władz w mediach społecznościowych.
Patent prosty i genialny. Można przecież – w stylu tak kochanym przez Donalda Tuska – zastosować go do Mateusza Morawieckiego, Daniela Obajtka i wszystkich innych. Krytykują dziurę budżetową albo wyniki finansowe Orlenu? Ujawniają tajemnicę urzędniczą. Ktoś nabija się z nienachalnej inteligencji „ministry” Urszuli Zielińskiej albo Izabeli Leszczyny? Zdradza tajemnicę państwową. Podobnie jak ten, który twierdzi, że „Tusk to kanalia”. A nie, to był Rychu „Grucha” Kalisz, a on za zasługi w PKW zostanie objęty amnestią.