Debata na temat prześladowania chrześcijan na świecie to dziś, według mnie, najważniejszy punkt sesji Parlamentu Europejskiego. Poruszenie tego problemu, będącego wyrzutem dla Zachodu, nastąpiło z inicjatywy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, a więc grupy, którą tworzy i w dużym stopniu kieruje PiS.
Sytuacja naszych braci w wierze jest dramatyczna. Ponad 360 mln chrześcijan żyje w miejscach, gdzie doświadczają prześladowań lub dyskryminacji. Tylko w zeszłym roku, według oficjalnych danych, 5898 wyznawców Chrystusa zginęło za wiarę (dane faktyczne są zapewne znacznie wyższe). Zaatakowano 5110 kościołów i innych miejsc kultu (część spalono). 4765 chrześcijan zostało niesłusznie aresztowanych, zatrzymanych lub uwięzionych (dane są zapewne mocno zaniżone). Debata na ten temat w PE i pokazanie naszej solidarności z siostrami i braćmi w wierze to minimum tego, co europarlament może zrobić. Mogło to nastąpić wcześniej, ale władze PE kilka miesięcy temu odrzuciły wniosek EKR o taką debatę. Charakterystyczne, że europarlament we wcześniejszych latach częściej zabierał głos w obronie chrześcijan na świecie i więcej było inicjatyw pokazujących ich prześladowania, głównie w Azji i Afryce.