Gdy po chwili jednak znajomek próbował włączyć płukanie, wyświetlił się napis: „Myjnia nieczynna. Zapraszamy do sprawdzenia godzin otwarcia”. Oznaczało to, że musi poczekać do siódmej rano następnego dnia. Zdesperowany samochodem w pianie – budząc spore zainteresowanie innych kierowców – pojechał do normalnej myjni, aby go spłukać. Znajomy jest moim rówieśnikiem, wiele rzeczy w życiu widział, i pisze, że poczuł się jak bohater filmu Stanisława Barei, mimo że rzecz działa się we Francji za UE.
Dodaje, że żałuje, iż Bareja nie dożył wejścia Polski do Unii, bo by „nakręcił jeszcze wiele doskonałych komedii”… Niemiecka telewizja publiczna podała, że u naszego zachodniego sąsiada mocno wzrosną ceny: paliwo 35 proc., żywność 14 proc. – mimo że oficjalny poziom inflacji to ponoć tylko 2,3 proc. Opozycja w Bundestagu jednak niespecjalnie krzyżuje z tego powodu rząd, choć przecież we wrześniu mają wybory. Może pożyczymy Niemcom naszą „Totalopposition”? Te informacje o cenach dedykuję tym wszystkim, którzy wieszają psy na Orlenie (choć już na przykład jakoś nie na BP), by może zobaczyli szerszy, europejski, światowy kontekst! Słyszysz, zaścianku? Cóż, lewica też ma swój ciemnogród. Cieszę się, że przyjechał do nas w gości doradca Departamentu Stanu Derek Chollet, podsekretarz stanu USA. Chłop zaniepokoił się o wolność słowa w Polsce. A ja myślałem, że powie nam szczerze, jak to między przyjaciółmi, jak to jest z tą wolnością słowa w USA w świetle zawieszania przez Facebook, Twitter i Google kont czołowych polityków amerykańskiej opozycji, czyli Partii Republikańskiej? Może gość nieśmiały był, bo o tym jakoś ani mru-mru. U nas, Mr Chollet, nie uniemożliwiamy dostępu do Internetu politykom opozycji. Ba, nawet cieszymy się, jak tam zabierają głos więcej i więcej – bo im więcej piszą, tym lepiej dla nas…