20 lipca w zamachu zginął ukraiński dziennikarz Paweł Szeremet. Do zabójstwa doszło w centrum Kijowa, u zbiegu ulic Chmielnickiego i Iwana Franko. Na filmie z monitoringu miejskiego widać moment eksplozji. Ładunek zadziałał z chirurgiczną precyzją – mimo porannego ruchu zginęła tylko jedna osoba – Szeremet. Widać rękę fachowców.
Na Ukrainie ich pochodzenia upatruje się w Rosji. Nie tylko dlatego, że dziennikarz naraził się Putinowi, choćby dokumentem „Dziennik czeczeński” o wojnie w Czeczenii, a jego współpracownik Dźmitryj Zawadzki zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach – także dlatego, że zdarzenie to wpisuje się w kanon wojny hybrydowej, powiększając chaos i poczucie zagrożenia na Ukrainie. Jeśli te przypuszczenia się potwierdzą, to jest to kolejny dowód, że Moskwa jest zdolna do wszystkiego. I znów myśli biegną do 10 kwietnia.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Paweł Szeremet
#eksplozja
#wybuch
#Kijów
#Ukraina
#media
Piotr Jackowski