Władza listy pisze
Widząc skalę demonstracji 13 grudnia, rządzący zrozumieli, że następnych wyborów sfałszować już się nie da.
W wypadku następnych matactw wyborczych mobilizacja będzie jeszcze większa. Jeśli więc liczba głosów nieważnych będzie znowu znacząco odbiegała od średniej europejskiej lub końcowe wyniki będą odwrotne niż wyniki badań exit polls, to do Warszawy może przyjechać nie 100 tys., ale milion demonstrantów. A zanim taka rzesza rozejdzie się do domów, upłynie znacznie więcej czasu niż w ostatnią niedzielę. W poniedziałek prezesi najwyższych polskich sądów napisali list otwarty z powodu krytyki, która spotkała ich w przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego. „Bezprzykładne”, zdaniem autorów, miało być w słowach prezesa PiS‑u to, że on jako polityk „pretendujący do władzy” ośmielił się skrytykować „władzę sądowniczą”. Krytyka władzy (choćby i sądowniczej) jest bezprzykładna, ale chyba tylko w Rosji lub na Białorusi. Toteż nasi sędziowie powinni od razu skierować swój list do Putina lub Łukaszenki.