Polska zdobyła mistrzostwo świata w siatkówce, ale Polacy się nie cieszą. Turniej, który mógł dostarczyć wielu budujących przeżyć wszystkim, został zakodowany. Cieszyli się tylko abonenci wiadomej telewizji i oligarchowie, którzy sprywatyzowali sport.
Lapsus prezydenta Bronisława Komorowskiego, który nazwał siatkarzy „piłkarzami”, to głupstwo, ale to, że w mediach przykryło ono sukces siatkarzy, pokazuje, jak zła jest atmosfera w kraju. Pesymizm narasta nie tylko dlatego, że kryzys dopada Polaków w domach i w miejscach pracy, ale i dlatego, że Polacy nie mają oparcia we wspólnocie. A ponieważ niezadowoleni nie tworzą wspólnoty, nowa premier Ewa Kopacz może się kompromitować do woli, a jej obóz zachowywać tak, jakby miał rządzić Polską do końca świata i o jeden dzień dłużej. Opozycja żyje z krytyki rządu, ale w tej sytuacji jej przekaz nie powinien składać się tylko z litanii narzekań. Są przecież jakieś punkty oparcia, jakieś ogniska nadziei. A jeśli ich nie ma, albo słabo je widać, to tym bardziej do opozycji należy to, żeby je tworzyć, a do niezależnych mediów, żeby je pokazywać. Tylko tak możemy odbudować wspólnotę, którą mainstream podzielił na kanały i zakodował.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Andrzej Waśko