W ciągu pięciu lat prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała z publicznych pieniędzy na ogłoszenia i promocje w „Gazecie Wyborczej” 5 mln zł. W tym samym czasie do utrzymania redakcji na Czerskiej dokładają się też ministerstwa, a także kontrolowane przez rząd i obsadzane działaczami PO spółki skarbu państwa oraz rządowe agencje czy administracja samorządowa. Reklamy, komunikaty, artykuły sponsorowane suto przedzielają teksty tylko na pozór niesponsorowane. To pewnie dziesiątki milionów złotych. Wiemy, ile środków publicznych wydał w ten sposób sam rząd – z budżetów Kancelarii Premiera i ministerstw, co wyliczył niedawno parlamentarny zespół do spraw obrony wolności słowa, popłynęło blisko 6 mln zł. Było to 51 proc. wszystkich środków, jakie Kancelaria Premiera i ministerstwa wydały na reklamę w prasie papierowej. Ale to wciąż suma niepełna – nie znamy jeszcze kwot płynących z agencji, spółek, innych miast. Kraków, Gdańsk czy Wrocław pewnie nie były mniej hojne od Warszawy.
Ordery dla załogi „Gazety Wyborczej” rozdawane cyklicznie przez prezydenta są więc estetycznym uzupełnieniem gratyfikacji, na którą rząd PO płaci trzosami złotych monet.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka