Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Do Brukseli nie dowieźli z Polski różowych okularów

Wczoraj Komisja Europejska ogłosiła komunikat dotyczący prognoz w zakresie wzrostu gospodarczego i stanu finansów publicznych w poszczególnych krajach UE w latach 2013-2014.

Wczoraj Komisja Europejska ogłosiła komunikat dotyczący prognoz w zakresie wzrostu gospodarczego i stanu finansów publicznych w poszczególnych krajach UE w latach 2013-2014.

Dane przedstawione przez Komisję dotyczące naszego kraju w sposób zasadniczy różnią się do statystyk i prognoz, którymi co i rusz na konferencjach prasowych, karmi polską opinię publiczną, minister Rostowski.

Zaledwie 10 dni temu na takiej właśnie konferencji prasowej szef resortu finansów mówił o stanie naszych finansów publicznych po roku 2012 i było to jedno z najbardziej kuriozalnych wystąpień Rostowskiego w ostatnich latach.

Szef resortu finansów długo mówił o swoich sukcesach w zakresie redukcji deficytu sektora finansów publicznych w ostatnich latach, by na koniec tego wywodu poinformować, że według metodologii UE, wyniósł on w 2012 roku 3,9% PKB i w tej sytuacji, procedura nadmiernego deficytu nałożona przez KE na Polskę jeszcze w roku 2008, będzie trwała dalej.

Po tej konstatacji, minister Rostowski nawet się już nie zająknął, że jeszcze zaledwie przed paroma miesiącami zapewniał zarówno polską opinię publiczną jak i KE, śląc tam kolejne dokumenty, że deficyt sektora na koniec 2012 roku, wyniesie 2,9% PKB.

Mimo tego, że deficyt sektora finansów publicznych po roku 2012 jest wyższy od tego zaplanowanego aż o 1% PKB, to Rostowski jak to ma już w zwyczaju opowiadał po raz kolejny o tym jak to bardzo odpowiedzialnie prowadzi sprawy finansów naszego kraju, czego wyrazem jest obniżka rentowności naszych obligacji skarbowych.

Oczywiście szef resortu finansów bez skrępowania sugeruje, że to wynik prowadzenia przez niego odpowiedzialnej polityki w zakresie finansów publicznych i puentuje, że to „kubeł zimnej wody, wylany na głowy krytykującej go opozycji”.

Ponieważ często piszę na temat polityki finansowej Rostowskiego, poczułem się oblany tą zimną wodą i ze schłodzoną w ten sposób głową z całą odpowiedzialnością oświadczam, że się cieszę z obniżenia rentowności naszych obligacji i mam nadzieję, że utrzyma się ono przez jakiś czas na tym obniżonym poziomie.

W ten sposób bowiem jest poważna szansa na to, że wystarczy 43 mld zł zaplanowane w tegorocznym budżecie na obsługę naszego długu publicznego i nie trzeba będzie zabierać na ten cel pieniędzy z innych działów.

Ale nie jest to wcale zasługa Rostowskiego, tylko wynik tzw. poluzowania ilościowego, stosowanego przez wiele banków centralnych od Amerykańskiej Rezerwy Federalnej, przez banki centralny Japonii, W. Brytanii, Brazylii, Szwajcarii po Europejski Bank Centralny.

Banki te drukują pieniądze na potęgę i za pośrednictwem banków komercyjnych wprowadzają je do obiegu. Te z kolei żeby na nich zarobić kierują je do wszystkich krajów, które gwarantują przyzwoity zarobek na obligacjach. A Polska póki co taki zarobek gwarantuje.

Z komunikatu KE wynika, że Polsce w 2013 roku wzrost gospodarczy wyniesie zaledwie 1,1%,  ogólne zatrudnienie spadnie aż o 0,4%, bezrobocie (wg metodologii unijnej) wyniesie 10.9% i będzie wyższe od tego na koniec 2012 roku o blisko 1 punkt procentowy, wreszcie deficyt sektora finansów publicznych wyniesie 3,9% PKB, a dług publiczny 57,5%PKB.

Także przewidywania Komisji na rok 2014 w odniesieniu do Polski nie nastrajają optymizmem. Wzrost gospodarczy ma wynieść tylko 2,2% PKB, ogólne zatrudnienie znowu zmniejszy się o 0,2%, bezrobocie (wg metodologii unijnej) wzrośnie do 11,4%, deficyt sektora finansów publicznych wyniesie 4,1% PKB, a dług publiczny aż 58,9% PKB.

A więc w tych dwóch latach, czeka nas bardzo niski wzrost gospodarczy, głęboki spadek zatrudnienia, znowu wzrost bezrobocia, wzrost deficytu sektora finansów publicznych i dług publiczny według metodologii unijnej zbliżający się do konstytucyjnego progu 60% PKB.

Wszystko inaczej niż w prognozach ministra Rostowskiego. Tak się zastanawiam czy to wszystko aby nie z tego powodu, że z Polski do Brukseli nie dowieźli różowych okularów.

A przecież w Warszawie rozdawano ich tyle podczas marszu „Orzeł może” pod patronatem prezydenta Komorowskiego. Że też redaktorzy radiowej Trójki i Gazety Wyborczej nie wpadli na pomysł, żeby je dostarczyć komisarzowi UE ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehnowi.

 



Źródło: naszeblogi.pl

Zbigniew Kuźmiuk