Wiadomość, że na 10 kwietnia premier Tusk wybiera się do Nigerii, wywołała szereg dociekań i komentarzy. Źli ludzie oczywiście oskarżyli go, że ucieka do jednego z nielicznych krajów, z którymi III RP nie ma podpisanej umowy o ekstradycję. Ale nie sposób w to wierzyć. Przecież w sprawie Smoleńska nie ma sobie nic do zarzucenia − wystarczy go posłuchać −
więc czego by się miał obawiać?
Przyczyny przedłożenia Nigerii ponad las pod Smoleńskiem, Wawel lub którekolwiek z miejsc, w których uznałby za swój obowiązek być w takim dniu każdy uczciwy szef państwa polskiego, muszą być inne. Może premier dostał maila:
„Twój dziadek z Afryka Korps zostawił ci w spadku kopalnie diamentów, przywieź sto euro na koszty manipulacyjne”? Może w imię jedności partii pojechał prosić Nigeryjczyków, by zabrali do siebie z powrotem posła Godsona? A może będzie tam szukać fachowych wskazówek i instrukcji, jak zorganizować zimową olimpiadę, którą nam właśnie był obiecał? Zwłaszcza to ostatnie byłoby bardzo w jego stylu.
Igrzyska Olimpijskie − w roku bodaj 2020 − nie są zresztą jedynymi, jakie rządząca partia nam urządza. Po raz nie chce mi się już liczyć który wysmażyła ona wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Kaczyńskiego i Ziobry za śmierć Barbary Blidy.
Mamy więc i wyznaczony długofalowy narodowy cel: zorganizować zawody sportowe, i kierunek moralnej sanacji państwa: znaleźć wreszcie cokolwiek na poprzedników. Przy czym możemy być spokojni, że ani nikt nam nie da olimpiady, ani nic nie będzie z tego trybunału, bo przecież dziecko widzi, że oskarżenia o „stworzenie atmosfery” to kpina ze zdrowego rozsądku. Trudno właściwie zrozumieć upór, z jakim rządząca ekipa powtarza te bezsilne pogróżki. Jakby chciała pokazać, że nie tylko nie jest w stanie naprawić gospodarki, zmniejszyć bezrobocia czy kolejek do lekarzy ani prowadzić przyzwoitej polityki międzynarodowej, lecz również „rozliczyć IV Rzeczpospolitej”.
Tymczasem liczba Polaków, którzy uciekli za granicę przed bezrobociem i brakiem perspektyw, sięgnęła już 2,3 mln. I może o to Tuskowi chodzi − o znalezienie nowego kraju docelowego, gdyby Irlandia przestała przyjmować?
Źródło: Gazeta Polska
Rafał A. Ziemkiewicz