Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Siebie samych poniżacie

Pewna aktorka odmówiła roli w filmie o Smoleńsku słowami: „Nie pozwala mi światopogląd”. Nie uważam tego za przejęzyczenie: faktycznie, niechęć do ofiar tej tragedii i ich osieroconych bliskich, przypisywanie wbrew wszystkiemu winy pilotom i gorąca w

Pewna aktorka odmówiła roli w filmie o Smoleńsku słowami: „Nie pozwala mi światopogląd”. Nie uważam tego za przejęzyczenie: faktycznie, niechęć do ofiar tej tragedii i ich osieroconych bliskich, przypisywanie wbrew wszystkiemu winy pilotom i gorąca wiara w niewinność i solidność Rosjan podniesione zostały do roli światopoglądu. Czy raczej − namiastki światopoglądu. Nienawidzę Kaczyńskich, Rydzyka, krzyży i w ogóle wszystkiego, co się z tym kojarzy, popieram władzę, więc wierzę w zwykły wypadek. Pytany o swoje poglądy, osobnik kierujący się tym zestawem emocji odpowie: „Poglądy mam normalne”. Ewentualnie: „europejskie”.

Wcale nie piszę tu o tzw. ludziach z ulicy, od których nie można wymagać, by wszystko mieli poukładane, przemyślane i jeszcze umieli to zwerbalizować. Mówię o intelektualnych liderach tej części społeczeństwa, która uważa III RP za historyczny sukces, a rząd Tuska za najlepszy z realnie możliwych. Zadałem sobie w minionym tygodniu trud wsłuchania się i wczytania w rozmaite wypowiedzi z tamtej strony i nie znalazłem ani jednego zdania, które byłoby czymś więcej niż bluzgiem.

Obojętne – Michnik, Olbrychski, Tusk czy Komorowski − wszyscy oni lecą jednym i tym samym słowotokiem: „paranoicy”, „religia smoleńska”, „histeria”, „oczywiste kłamstwa”, „absurdy”, „pseudonaukowcy zza oceanu” … Argumenty mniej więcej tego rodzaju, jakich wychowankowie Rosenberga używali, „polemizując” z Żydami, a Lenina − z „burżujami i kułakami”. Tym bardziej groteskowe, że przeplatane wezwaniami, aby „fachowcy” wreszcie przedstawili „rzetelną wiedzę”. Czy ci ludzie naprawdę wierzą, że istnieją jacykolwiek fachowcy i jakakolwiek rzetelna wiedza, które by dowodziły prawdziwości oficjalnej, radzieckiej wersji, wiary, której tak się kurczowo trzymają? Przecież nawet członkowie niesławnej komisji Millera, jeśli wypowiadają się publicznie, potwierdzają, że jej prace nie były rzetelne, że dano im tylko jakieś skrawki wiedzy, bardzo szczegółowe zagadnienia, bez dostępu do bezpośrednich dowodów. Oficjalnej wersji bronią tylko rządowi funkcjonariusze, zobowiązani do tego z racji stanowisk i stopni wojskowych. I to bronią jej w sposób skrajnie prymitywny, jak pan Lasek, który publicznie wyszydza takich ludzi jak profesor Binienda, Nowaczyk czy Berczyński, nazywając ich „domorosłymi ekspertami”, a sam nie umie nawet zmierzyć złamanej brzozy.

Czy istnieje coś takiego jak „religia smoleńska”? Tak, to właśnie ta rozpaczliwa wiara w Putina i Anodinę, w to, że ta katastrofa nie mogła być skutkiem zamachu, a obecna władza nie może się okazać współwinna, jeśli nie jej samej, to kłamstw, którymi ją obudowano. Wiara, której jakiekolwiek racjonalne przesłanki kruszą się do tego stopnia, że zostaje już tylko odbierająca rozum agresja, obelgi i idiotyczne szyderstwa. Dobry katolik powinien się modlić, by Pan przebaczył ludziom, którzy w histerii zatracili zdolność kontroli swych czynów. Ja, wyznaję, myśląc o nich, okazuję się katolikiem marnym.

 



Źródło: Gazeta Polska

Rafał A. Ziemkiewicz