Telewizja Republika opublikowała na YouTube nagranie z blokady wejścia do siedziby MKiDN dziennikarzowi stacji. Dowiadujemy się z niego, że pomimo tego, iż Łukasz Żmuda miał potwierdzenie akredytacji na konferencję prasową Bartłomieja Sienkiewicza, to nie było go na liście od "pani dyrektor".
Telewizja Republika jako jedyna z redakcji nie została wpuszczona na konferencję prasową do ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego. Podczas relacji na żywo dziennikarz stacji Łukasz Żmuda kilkakrotnie próbował dostać się do środka, jednak ochroniarz za każdym razem odmawiał mu wstępu do budynku ministerstwa.
- Proszę mnie nie nagrywać. Dlaczego ten pan mnie nagrywa? - pytał z oburzeniem pracownik ochrony.
Po kilku minutach - gdy już prawie wszystkie redakcje weszły do siedziby resortu - ochrona zaczęła rozmawiać z dziennikarzem Republiki. Żmuda dopytywał, czy pracownicy dostali polecenie z góry, aby konkretnie tej stacji nie wpuszczać i wciąż zaznaczał, że ma potwierdzenie akredytacji
Ochroniarz odpowiedział, że dostali polecenie wpuszczać osoby akredytowane, które są na listach z ministerstwa. Później jednak powiedział: "były osoby, które były odpowiedzialne za wpuszczenie osób zaproszonych, a my jesteśmy, wie pan... nie mamy tu nic do powiedzenia".
Po pewnym czasie oczekiwania, ktoś z "osób odpowiedzialnych" faktycznie się pojawił jednak... po inną redakcję. Kobieta oznajmiła dziennikarzowi, że ekipy z Republiki wciąż nie ma wśród akredytowanych. - Przed chwileczką dostałam tę listę i... nie wiem. Przed chwileczką dostałam od naszej pani dyrektor - mówi po czym dodaje, że ona "tylko wykonuje swoje zadania".
Łukasz Żmuda dopytywał, czy padła jakaś odgórna decyzja, że do MKiDN nie wpuszczana jest Republika. - Zaraz dopytam - odpowiedziała pracownica i... już nie wróciła.