Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei w Jamnej

Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei w Jamnej oraz Ośrodek Akademicki oo. Dominikanów, znajduje się w gminie Zakliczyn, w powiecie tarnowskim.

Ikona Matki Bożej Niezawodnej Nadziei
Ikona Matki Bożej Niezawodnej Nadziei
ps

Po stworzeniu w 1992 Ośrodka Akademickiego w Jamnej o. Jan Góra postanowił wybudować tam również kościół. Tego samego roku, 25 listopada, papież Jan Paweł II poświęcił w Watykanie kamień węgielny dla kościoła w Jamnej. Budowa rozpoczęła się 7 czerwca 1999, a już 3 maja 2001 kard. Glemp dokonał konsekracji kościoła.

Świątynia posiada współczesne wyposażenie. Wewnątrz umieszczona jest ikona Matki Bożej Niezawodnej Nadziei. Koronacja obrazu Matki Bożej Jamneńskiej, dokonana przez papieża Jana Pawła II, miała miejsce w 1998 r. na placu Świętego Piotra w Rzymie.


Wieś Jamna podczas wojny była miejscem okrutnego spustoszenia dokonanego przez niemieckich żołnierzy.

W okolicach Jamnej znajduje się lesiste wzgórze położone pomiędzy Wisłoką a Dunajcem, poprzecinane gęstymi parowami i wąwozami. Tereny te stwarzały dogodne warunki do działań partyzanckich w okresie II wojny światowej. W tych to właśnie rejonach działał od lipca do listopada 1944 roku 1 batalion partyzancki 16 pp. Armii Krajowej pod dowództwem kpt. Eugeniusza Borowskiego – „Leliwy” – batalion „Barbara”.

Kapitan „Leliwa”, organizował wypady i zasadzki leśne na oddziały Werhmachtu i policji, celem zdobycia uzbrojenia. Niemcy wielokrotnie próbowali otoczyć partyzantów w lasach i zniszczyć ich, ale bez powodzenia. 12 września 1944 roku dwa bataliony 14 dywizji SS-Galicja otoczyły batalion „Barbara” na Suchej Górze, ale wyszedł on zwycięsko z tej zasadzki, nie ponosząc strat, przebijając się szturmem przez niemiecki pierścień okrążający.

Po tej walce batalion „Barbara” zatrzymał się w Jamnej. Dowództwo zakwaterowało się w małym budynku wiejskiej szkoły, położonej na wzgórzu, skąd dobrze widać było okolice. Wieś Jamna w tym czasie zmieniła się w obozowisko pełne partyzantów (około 600) i koni.

25 września 1944 roku, tuż przed świtem, oddziały 14 dywizji SS-Galicja otoczyły obozowisko partyzanckie w Jamnej. Partyzanci obserwowali ruchy wojsk niemieckich i aby uniknąć otwartej walki z przeważającymi siłami niemieckimi (ok. 4000), wycofali się na sąsiednie zalesione wzgórza, stwarzające dogodniejsze warunki do obrony. Po zaciętej i morderczej walce, partyzantom udało się znaleźć lukę w nieprzyjacielskim pierścieniu. Tędy wyprowadzono prawie pół tysiąca ludzi, między dwoma posterunkami esesmańskich karabinów maszynowych. Rano hitlerowski kocioł okazał się pusty, a na pobojowisku było ponad 100 zabitych i rannych esesmanów. Bolesne i dotkliwe były również straty partyzantów, ale niewspółmiernie mniejsze. Mimo znacznej dysproporcji sił, partyzanci wyszli z groźnego okrążenia, odnosząc zdecydowane zwycięstwo i zachowując nadal siły oraz wole walki z niemieckim najeźdźcą.

W czasie tych walk hitlerowcy za pomoc partyzantom spacyfikowali Jamną. Wieś płonęła przez całą noc z 25 na 26 września. Zginęło w tym czasie 57 osób.

Przeżycia mieszkańców Jamnej z tamtych okrutnych dni zebrał i opublikował Maciej Kozłowski, w 30 rocznicę bitwy. Zostały one wydrukowane w 1974 roku. Oto krótki cytat:

W piwnicy u Potoka ze dwudziestu ludzi siedziało. Więc jak przyszli i zobaczyli, to zaraz zaczęli krzyczeć: „Wychodzić. Wychodzić”. Pierwsza wyszło Potokowa z rocznym synkiem na ręku. położyli ją zaraz na progu, serią z automatu. tak samo Marię Stanuch, która też wyszła z małym dzieckiem. Dwaj chłopcy od Potoka myśleli, że uda im się przeskoczyć do lasu; nie przebiegli nawet dziesięciu metrów. Ale Niemcy bali się wejść na dół do piwnicy. Jak zobaczyli, że nikt więcej nie wychodzi, to podpalili chlewiki, co stały dookoła. Na dole zrobił się żar nie do wytrzymania, dym gryzł w oczy, jednak stary Potok nie pozwolił nikomu więcej wyjść. Leżeli na podłodze odmawiając litanię. Kiedy i chałupa stanęła w ogniu, Niemcy w końcu odeszli. Wtedy stary kazał wychodzić po jednemu, skakać przez płomienie i biec na dół lasu poparzeni, na wpół uduszeni, dotarli do zbawczych zarośli. Byli uratowani.

Matka Niezawodnej Nadziei jest wspomnieniem dramatu jaki rozegrał się w Jamnej w czasie wojny. A twarz dzieciątka to podobizna maleństwa, które przyszło na świat na przełomie wieków dzięki mamie gotowej na najwyższe poświęcenie, aby dziecko mogło żyć.

Dominikanin o. Jan Góra poznając dramatyczną historię pacyfikacji Jamnej, prosił poznańską artystkę – Małgorzatę Sokołowską, aby napisała ikonę dla Jamnej. Zażyczył sobie, żeby Matka Boża miała zieloną sukienkę, bo zielony to kolor nadziei.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

ps