Pacjenci po ciężkim przebiegu COVID-19 mogą stać się inwalidami oddechowymi. U części osób mamy do czynienia z nieodwracalnymi zmianami w płucach, które powodują trwałe ograniczenie rezerw oddechowych i niewydolność oddechową pacjenta – ostrzega pulmonolog dr hab. n. med. Robert Kieszko.
Zastępca kierownika Kliniki Pneumonologii, Onkologii i Alergologii SPSK4 w Lublinie dr hab. n. med. Robert Kieszko podkreślił, że najczęstszym objawem przy ciężkim przebiegu COVID-19 jest zapalenie płuc i zatorowość płucna.
To zapalenie płuc ma charakter śródmiąższowy, podczas którego w pęcherzykach płucnych powstają nacieki z komórek zapalnych. Na to nakłada się jeszcze jeden problem, bo dochodzi też często do zapalenia śródbłonka naczyń, wykrzepiania śródnaczyniowego i tworzenia się zakrzepów, a w konsekwencji do zatorowości płucnej.
- wyjaśnił pulmonolog.
Jak podkreślił, u części pacjentów dochodzi do tzw. burzy cytokinowej, czyli nadmiernego wyrzutu cytokin przez układ odpornościowy, które powodują destrukcję miąższu płucnego i prowadzą do zwłóknienia płuc. "Jeżeli w miąższu płucnym dojdzie do przerośnięcia tkanką łączną, to mamy do czynienia z nieodwracalnym zwłóknieniem, które powoduje trwałe ograniczenie rezerw oddechowych pacjenta. Konsekwencją uszkodzenia płuc jest niewydolność oddechowa, czyli obniżone ciśnienie parcjalne tlenu w krwi i ograniczona zdolność do wysiłku. Innymi słowy, pacjent staje się często inwalidą oddechowym.
- tłumaczy dr hab. n. med. Kieszko.
Wśród innych powikłań pocovidowych w obrębie układu oddechowego wymienił m.in. nadreaktywność oskrzeli, uciążliwy i męczący kaszel.
Specjalista zwrócił uwagę na to, że oprócz oddziałów zakaźnych, pacjenci z COVID-19 leczeni są najczęściej na oddziałach pulmonologicznych, które zostały przekształcone w covidowe.
Wynika to z tego, że oddziały pulmonologiczne są pewną spuścizną po oddziałach ftyzjatrycznych, czyli gruźliczych, które ze względów epidemicznych były zwykle lokalizowane w osobnych budynkach, stąd teraz najłatwiej jest zaanektować taki oddział na zakaźny.
- powiedział zastępca kierownika Kliniki Pneumonologii, Onkologii i Alergologii SPSK4 w Lublinie.